"Mówię to jako kibic z Łodzi. To są idioci, debile i ćwierćmózgi, i kretyni, których nie obchodziło to, że tu przemawiał kombatant. Tych debili nie obchodzi ani co my tu krzyczymy, ani co śpiewamy, ani co mówicie. Ich obchodzi tylko jedno - aby zrobić zadymę. To jest ich główny cel" - mówił jeden z oganizatorów Marszu, Adam Małecki, przedstawiciel Straży Marszu. 

"Ci ludzie muszą zorganizować swój marsz, niech go nazwą marsz antypolicyjny. Nie kocham policji, nie raz miałem kłopoty z policją, ale to niedopuszczalne, żeby w święto narodowe banda debili niszczyła ideę narodową" - dodał.

Bardzo słusznie, powstaje jednak pytanie: dlaczego takie mocne deklaracje słyszymy dopiero po Marszu? Do zadym dochodzi po raz kolejny z rzędu. Organizatorzy, chociaż twierdzą, że zrobili wiele, by ich nie było: tak naprawdę nie zrobili niczego. Pokazują to jasno efekty. W mediach - i trudno się temu dziwić - dominują bardzo agresywne obrazy z Marszu. A to po prostu całkowicie kompromituję idee narodowe, więcej, kompromituje po prostu patriotyzm.

I prawda jest taka, że obok mobilizacji części młodych osób, Marsz Niepodległości ma jeszcze jeden, bardzo już negatywny, efekt. Jest nim regularne już zohydzanie patriotyzmu u wielu Polaków. I za to organizatorzy w pełni odpowiadają. 

pac