Janusz Korwin-Mikke udzielił wywiadu dla "Super Expressu", w którym przedstawił wiele kontrowersyjnych myśli. Stwierdził m.in., że obecnego rządu RP boi się bardziej niż rządu Korei Północnej oraz wyjawił, że doradzał gen. Jaruzelskiemu, aby ten działał jak Augusto Pinochet. 

Już na samym początku rozmowy obecny europoseł uderzył w rząd PiS, przeciwstawiając go rządowi Korei Północnej: 

"Boję się bardziej rządu PiS niż rządu Korei Północnej. Rząd Korei Północnej jest bardzo złym rządem, ale on nie może na mnie nałożyć podatku. A rząd III RP może i dlatego jego bardziej się boję".

Na pytanie o to, czy jego zdaniem wraca do Polski socjalizm, Korwin-Mikke odpowiedział rozbrajająco, że jego zdaniem wraca "normalny komunizm". Następnie określił rząd Prawa i Sprawiedliwości jako komunistów, a jako przykład złych "komunistycznych" działań podał... ustawę dezubekizacyjną i obniżenie emerytur byłym esbekom. Jak tłumaczył, 

Korwin-Mikke dodawał, że jego zdaniem "zbrodniczy system" zakończył się w Polsce w 1956 roku, a wszystkie zobowiązania podjęte przez późniejsze rządy PRL powinny być jego zdaniem zrealizowane.

Następnie polityk stwierdził, że w demokracji jednak może istnieć wolność tak jak to miało miejsce w XIX wieku w republikańskich Stanach Zjednoczonych. Na ripostę, że np. murzyni wolności wtedy nie mieli, odparł:

"Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie los Murzynów. Zwłaszcza amerykańskich w XIX w.".

Na uwagę, że po tej wypowiedzi padną wobec niego zarzuty o rasizm, odpowiedział, że "jest rasistą, bo odróżnia rasy", a każda z nich "ma swoje wady i zalety".

Prawo i Sprawiedliwość Korwin-Mikke określił jako "komunistów z krzyżem w zębach", przy czym dodał, że PiS nie musi torturować ludzi, tak jak robili to kiedyś komuniści, bo ma telewizję.

"Teraz już nie muszą torturować, bo mają telewizję. Gdyby Stalin i Hitler mieli telewizję, to nie musieliby mordować ludzi" - analizował europoseł.

Korwin-Mikke stwierdził też, że za zachętami premier Beaty Szydło namawiającej Polaków do powrotu z emigracji stoi chęć... ich okradzenia. Doradzał naszym rodakom, aby pozostali na emigracji.

Ostatecznie Korwin stwierdził, że niskie poparcie jego partii wynika z faktu, że ludzie boją się wolności. Pytany o to, czemu wciąż jego partia ma niskie poparcie, odpowiedział, że "liczy się racja, a nie ilość". Zaś gdy dziennikarz zauważył, że gdyby Korwin-Mikke doszedł do władzy, wybuchłaby rewolucja, ten powiedział... o Jaruzelskim.

"Mówiłem mu, że trzeba było działać jak Pinochet w Chile. Wtedy zostałby bohaterem. On na to, że tak nie można! A co powiedział na łożu śmierci? Że żałuje, iż nie działał jak Pinochet" - stwierdził Korwin.

emde/se.pl, Fronda.pl