Wiemy już bardzo dużo, a jeszcze więcej nie wiemy. A już zupełnie nie wiemy, co będzie w najbliższej przyszłości. Prawie wszyscy chcieli zmiany, no więc ją mamy. Czekamy teraz na konkrety.

Święto Niepodległości, któreśmy obchodzili w mijającym tygodniu, zwraca naszą uwagę na sprawy najważniejsze. Niepodległość i wolność. Złośliwcy mówią, że gdy chcemy się przekonać, jak daleko jest od jednego do wolności, trzeba w mieście Łodzi przejść na piechotę, czyli po krakowsku na nogach, od placu Niepodległości do placu Wolności; podobno jest około sześciu kilometrów.

Stosunkowo dawne już dzieje, to 123 lata niewoli pod trzema zaborcami. Potem, po dwudziestu latach Polski niepodległej mieliśmy pięć lat okupacji niemieckiej. I gdy nadeszła Armia Czerwona, wyzwolicielka (!), przez chwilę mieliśmy oficjalną wolność. Rychło naród się przekonał, że wyzwolono go od tysięcy jego bohaterskich obywateli, wsadzając ich do więzień, wywożąc w głąb Rosji, a często zwyczajnie zabijając. Wyzwolono od „obszarniczych” majątków, stopniowo wyzwalano od własności prywatnej, zagarnianej przez Państwo, gdzie się tylko dało. Uwolniono od konkordatu i religii w szkole, od zakazu przerywania ciąży, od nierozerwalności małżeństwa i od wielu podobnych więzów.

I, proszę zauważyć, że po kontraktowych wyborach w czerwcu 1989 nie było powszechnego wybuchu radości, choć Joanna Szczepkowska ogłosiła koniec komunizmu w Polsce. Zważmy także na fakt, że 25 października też nie było feerii powszechnej radości, chyba że w sztabach PiS-u. Reszta, nawet zadowolona ze zmiany, czeka, co będzie dalej. Co będzie siedzieć w więzieniu, a co będzie się cieszyć nieskrępowaną wolnością. Oczywiście, nie czekamy biernie. Popieramy ze wszystkich sił i na miarę naszych kompetencji wszelkie działania dla dobra wspólnej Ojczyzny, Polski i dla prawdziwego dobra Jej Obywateli.

Leon Knabit OSB

Źródło: ps-po.pl