Jeśli ksiądz katolicki dzieli się co tydzień w zwyczajnej gazecie swoimi przemyśleniami, jest często w niemałym kłopocie. Nie chce i nie powinien zajmować się politykierstwem, bo tego wszędzie pełno i wielu ludzi ma tego dosyć. A ludzie wierzący i niewierzący spodziewają się od księdza czegoś innego. A czego? Właśnie czego?

Od księdza ma się prawo wymagać, by był możliwie normalnym człowiekiem. Jeśli jest głosicielem religii, która nie potępia człowieka, ale zło umie zauważyć, nazwać i zająć wobec niego stanowisko bez ulegania politycznej poprawności, może być nawet niejako punktem odniesienia.

A tak częste dzisiaj ataki na księży, to nie tylko wyrazy niechęci, czy wprost nienawiści do Kościoła i „urzędników pana B.”, jak to się niekiedy elegancko nazywa, ale są one wyrazem rozgoryczenia i zawodu, że Kościół w swoich prominentnych członkach nie jest taki, jakim być powinien.

Każdy jeden normalny ksiądz, każdy jeden normalny katolik płci męskiej, żeńskiej, czy „nijakiej”, (choć wśród tych ostatnich mamy jeszcze stosunkowo najwięcej normalnych), bardzo wpływa na stabilizację i uspokojenie atmosfery. Czy coś powie, czy napisze, każdy roztropny człowiek powie: No tak. Tak mniej więcej powinno być.

Leon Knabit OSB | Dziennik Polski