Pomysł taki sformułowali lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego w Leuven podczas konferencji naukowej w Wielkiej Brytanii poświęconej chirurgii klatki piersiowej. Ich zdaniem pacjenci zabici w procedurze eutanazji mogą być jeszcze użyteczni, bowiem można od nich pobrać narządy.

I nie jest to tylko pomysł, ale już rzeczywistość. W Belgii ponad 12 procent przeszczepów płuc dokonywanych jest od pacjentów zabijanych podczas eutanazji. W liczbach bezwzględnych oznacza to sześciu zabitych pacjentów i sześć przeszczepów. Trzech z eutanazjowanych cierpiało na poważne schorzenia neurologiczno-mięśniowe, a trzech było psychicznie chorych. Lekarze byli zachwyceni skutecznością tych przeszczepów.

Nieco mniej zachwyceni są jednak bioetycy, którzy przypominają, że taki proceder może doprowadzić nas do myślenia o niepełnosprawnych, szczególnie chorych psychicznie, jak o wygodnym, bo przenośnym worku z narządami, które można uzyskać dzięki eutanazji. Trudno też nie dostrzec, że lekarze mają liczne sposoby, by przekonać, na przykład osoby cierpiące na depresję (a w Belgii można zabić człowieka tylko dlatego, że cierpi on na depresję i stracił pocczucie sensu istnienia), że eutanazja będzie nie tylko metodą nie tylko przerwania cierpień, ale i pomocy innym.

TPT/BioEdge.org