Niemiecki karnawał trwa w najlepsze. Dla ścisłości dodajmy, że jest to karnawał coraz ostrzejszej, coraz bardziej zajadłej i jak się okazuje coraz bardziej niesmacznej krytyki Polski. 

W Dusseldorfie odbyła się karnawałowa parada, podczas której prezentowano platformy z wielkimi figurami. Z platform rzucano cukierki rozradowanej gawiedzi, zaś same konstrukcje służyły do prezentowania poglądów politycznych. Konkretnie poglądów politycznych Jacquesa Tilly'ego, bo o jego "pracach" tu mowa. 

Jacques Tilly to artysta-plastyk rokrocznie tworzący platformy na Rosenmontag, czyli ostatni poniedziałek przed środą popielcową, kiedy to w Dusseldorfie organizowana jest karnawałowa parada. W swoich konstrukcjach daje on wyraz swoim politycznym poglądom, a czyni to w niepowtarzalnym stylu niemieckiego humoru - czyli ordynarnie, kiczowato i bez polotu.

Nie inaczej było i tym razem, gdy niemiecka publiczność mogła zachwycać się wielką głową Donalda Trumpa krzyczącego o powrocie faszyzmu, Angelą Merkel pływającą w imigranckiej łodzi, czy wreszcie szkaradną karykaturą Jarosława Kaczyńskiego.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości został przedstawiony w generalskim mundurze. Deptał on umęczoną pobitą biedną kobietę odzianą w biało-czerwony strój z napisem "Polska". Na dole platformy ustawione zaś zostało różowe radio z napisem "Radio Maryja". 

Jest to bez wątpienia interesująca koncepcja, można mieć jednak wątpliwości, czy jeszcze ciekawszą nie byłaby konstrukcja przedstawiająca grupę muzułmańskich imigrantów molestujących i bijących kobietę w czerwono-czarno-żółtym stroju. W tle oczywiście radia, ni telewizora nie mogłoby być, jako że takich informacji się w Niemczech nie przedstawia. Czy taka karykatura nie oddawałaby przypadkiem dokładniej obrazu rzeczywistości? 

daug/Fronda.pl/tvn24.pl