Claudia Zimmermann ze stacji WDR powiedziała publicznie, że jej redakcja miała „odgórny nakaz” pozytywnego mówienia o imigrantach i polityce Angeli Merkel wobec nich.

 

Sprawę opisał portal „wPolityce.pl”. W holenderskim radiu „Limburg 1” Zimmermann otwarcie mówiła o „odgórnym nakazie” w WDR, by „pozytywnie mówić o imigrantach i wspierać politykę Angeli Merkel”.

- Nie jest to oczywiście żaden stały nakaz. Ale wszyscy pracownicy publicznych mediów wiedzą, czego się od nich oczekuje – wyjaśniała. Dodała, że w publicznych mediach w Niemczech stosowano „autocenzurę”, aby „mieścić się w kanonach politycznej poprawności”. Miało się to zmienić po zamachach w Paryżu i zajściach w Kolonii.

WDR stanowczo odcięła się od dziennikarki. Może ona zostać zwolniona. Zimmermann odebrała wiele telefonów – zarówno z gratulacjami, jak i z wyzwiskami. Po tym częściowo wycofała się ze swojej wypowiedzi.

- Zostałam źle zrozumiana. Nie było żadnego odgórnego nakazu. Stosowaliśmy po prostu wszyscy autocenzurę. Podobnie jak policja i niektórzy politycy – mówiła dziennikowi „Rheinische Post“. Według niej wsparcie pracowników mediów publicznych dla kanclerz Merkel wynikało bardziej z „uczucia, że w obecnej, trudnej sytuacji, tak należy robić i nie być nadmiernie krytycznym”.

 

KJ/wpolityce.pl