Sytuacja jaka miała miejsce w Szpitalu Miejskim w Rudzie Śląskiej nie pozostawia złudzeń. Policjanci podczas interwencji zabili zamordowali pacjenta. Tak uważa prof. Waldemar Halota z Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, były dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Bydgoszczy: "Nawet na polu do chorego zwierzęcia nie strzela się tylko usypia" – mówi w wywiadzie dla portalu medonet.pl.

Prof. Halota mówi: "Jestem przerażony i zbulwersowany próbą tłumaczenia tej sytuacji. Nie rozumiem o co tam poszło. Nie rozumiem interpretacji tego dramatu. Zabito chorego w szpitalu, pod opieką którego on przebywał. Wychodzi przedstawiciel szpitala przed kamery tv i mówi, że najważniejsze dla szpitala jest bezpieczeństwo pacjentów. Czy ten pacjent nie był właśnie ich pacjentem w momencie tego morderstwa? Powiedziano, że postąpiono zgodnie z procedurami. Jakie procedury zatem przewidują zabicie pacjenta psychotycznego będącego pod opieką szpitala? To niewyobrażalny skandal!".

Profesor twierdzi, że cała sytuacja to kompromitacja polskiej policji: "Jeżeli pacjent zaczyna zachowywać się w sposób dziwaczny, to wiadomo że coś z nim jest nie tak, mówiąc najbardziej lapidarnie. Co ten pacjent takiego zrobił? Zerwał sobie opatrunki i wybił parę szyb. Pytam uprzejmie: czy za wybicie paru szyb grozi kara śmierci? To niewspółmierna do jego wykroczeń kara. Tym bardziej, że wszyscy wiedzieli, że to człowiek chory, nie terrorysta. Kolejna kwestia – pytanie o to, czy on naprawdę komuś zagrażał? Mam wątpliwości. Być może sprawiał wrażenie, hipotetycznie zagrażał. Trochę hałasu na oddziale, to jeszcze nie jest zagrożenie. Kolejna rzecz to narzędzia, które miał przy sobie. Pani była kiedyś na oddziale takiego szpitala i ma świadomość jak wyglądają tam noże. Nie można nimi ukroić chleba, co najwyżej czymś posmarować. W mediach usłyszeliśmy, że pacjent ten był uzbrojony, zagrażał policji".

Lekarz uważa, ze wzywając policję do agresywnego pacjenta szpitala, "nikomu do głowy nie przyjdzie, że może ona pacjenta zabić! Przecież nie po to się prosi o pomoc policję. Nawet jeśli wytworzy się zamieszanie, to policja ma je opanować, a nie zabijać chorego". I mówi: " Mnie irytuje fakt mówienia, że wszystko odbyło się zgodnie z zasadami i regułami gry. Ja takimi regułami nie chcę grać. Absolutnie! Nie ogarniam tego zdarzenia i nie mogę się do tej pory uspokoić. Jestem też myśliwym. Zwracam uwagę, że nawet na polu do chorego zwierzęcia nie strzela się tylko usypia".

mod/medonet.pl