Ksiądz został porwany przez ekstremistów w Bagdadzie. Choć w niewoli przetrzymywali go zaledwie przez dziewięć dni, wycierpiał dla Chrystusa wiele. Ksiądz wyjaśnił na kongresie w Würzburgu, że muzułmanie spalili kościół, w którym pracował. Wkrótce porwali także jego samego. Duchowny odpowiada, że spodziewał się najgorszego.

Przez większość dni, które spędził w niewoli, miał zawiązane oczy. Niemal cztery doby nie dawano mu nawet wody do picia. Był związany, a islamiści go torturowali. Gasili na jego ciele papierosy i wyrywali mu zęby. Przystawiano mu pistolet do głowy i grożono, że zostanie zastrzelony. Ksiądz liczył się z tym, że w istocie tak się stanie. Został jednak nagle wypuszczony po dziewięciu dniach niewoli.

„Dlaczego w Iraku są jeszcze chrześcijanie? Bo należymy do Jezusa. Jesteśmy przyzwyczajeni do wybaczania innym ludziom – choć nie o wszystkim możemy zapomnieć…” – mówił ksiądz w Würzburgu. I dodał, że wierzący w Chrystusa Irakijczycy nigdy, ale to nigdy się nie poddadzą. Po prostu ufają Bogu.

pac/kath.net