W weekendowym wydaniu „Rz” w „Plus Minus” ukazał się wywiad Roberta Mazurka z posłem Solidarnej Polski Arkadiuszem Mularczykiem. „A prezydent? Który był najlepszy?” - zapytał dziennikarz, na co polityk odpowiedział: „To bardzo trudne pytanie, ale z perspektywy czasu zaczynam doceniać politykę Aleksandra Kwaśniewskiego”. Przynajmniej w tej wersji wywiadu, która ukazała się w gazecie, bo jak przekonuje Mularczyk – nic takiego nie powiedział.

W kluczowych fragmentach dot. A.K. nie autoryzował tekstu. Dziennikarz to czy cyngiel” - pisał polityk na Twitterze. Podczas autoryzacji Mularczyk miał zażądać zmiany fragmentu wypowiedzi. Jego zdaniem powinna ona brzmieć: „To trudne pytanie, myślę, że Lech Kaczyński, ale z perspektywy czasu zaczynam także doceniać niektóre aspekty polityki Aleksandra Kwaśniewskiego". Mazurek miał usunąć wzmiankę o Lechu Kaczyńskim.

Na zarzuty polityka Mazurek odpowiedział w felietonie na wpolityce.pl. „Wspólnie – podkreślam: wspólnie – ustaliliśmy, że dwóch zmian nie zamieszczę” - twierdzi redaktor „Plus Minus”. „Otóż, w odpowiedzi na moje pytanie o to którego prezydenta najwyżej ceni Arkadiusz Mularczyk naprawdę powiedział (dyktafon nie kłamie): To bardzo trudne pytanie, ale z perspektywy czasu zaczynam doceniać politykę Aleksandra Kwaśniewskiego i zaczął wyliczać w szczegółach co mu się podobało. Na moją uwagę, że jego wyborcy będą zdumieni dorzucił: –„Oczywiście, że wyżej cenię prezydenturę Lecha Kaczyńskiego.” I tak też mogli przeczytać czytelnicy „Rzeczpospolitej” - relacjonuje Mazurek.

Dlaczego dziennikarz nie zgodził się na proponowaną przez Mularczyka zmianę? „Przekonałem go, że taka konstrukcja powoduje, że moje następne pytanie i jego odpowiedź staja się nonsensowne, a przecież jego uznanie dla Lecha Kaczyńskiego i tak zostaje wyrażone” - wyjaśnia Mazurek.

Historia wywiadu nieco inaczej wygląda w relacji Mularczyka. „Okazało się bowiem, że w trakcie spotkania z Mazurkiem doznałem chwilowej, acz drastycznej metamorfozy. Z zoologicznego antykomunisty, autora ustawy lustracyjnej uchwalonej niemal jednogłośnie przez Sejm i jednego z autorów ustawy o odszkodowaniach dla ofiar komunizmu, przemieniłem się w miłośnika komuchów i ich wielkiego szefa Aleksandra Kwaśniewskiego. A wszystko za dotknięciem czarodziejskiej różdżki redaktora Mazurka” - pisze polityk w rozesłanym w poniedziałek oświadczeniu dla mediów.

Polityk SP odgrażał się, że sprawa trafi do sądu, ale z dzisiejszego oświadczenia wynika raczej, że posłowi emocje opadły. „I na zakończenie, już bez tej kabaretowej zadymy. Pan prezydent Lech Kaczyński był moim prezydentem, bo reprezentował te wszystkie wartości, które są mi bliskie. To tylko tyle i aż tyle” - napisał w swoim oświadczeniu.

MBW