Nadeszła wiosna i czas odmrażania życia i gospodarki. Warto może więc pomyśleć o uczczeniu tego faktu, o radości i o chwaleniu Boga tańcem. Przypominany bardzo ciekawy wywiad o spełnianiu marzeń oraz radości z tańca i patrzenia na rozrywkę tak, jak kiedyś Dawid wychwalał Boga tańcem, a nasz mistrz Jezus Chrystus zapytany, dlaczego jego uczniowie nie poszczą odpowiedział: „Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć" (Mt.9, 14-15).

Panuje obecnie swoista moda na taniec. Salsa, taniec towarzyski, tango… Tańczą wszyscy, a kluby taneczne przeżywają swój rozkwit. Skąd jednak pojawił się u Was pomysł, aby modlić się tańcem?

Karolina Kołton: Pomysł zaszczepiła koleżanka ze wspólnoty. O dziwo, kiedy pierwszy raz o tym usłyszałam i zobaczyłam tańce uwielbienia to byłam do tego sceptycznie nastawiona. Jednocześnie w naszej wspólnocie powstawały różne diakonie i zrodził się pomysł, aby powstała także diakonia tańca. Później zakochałam się w jednym tańcu o nazwie „Różaniec” – kiedy pierwszy raz go zobaczyłam, to popłynęły mi łzy. Natomiast taniec uwielbienia w Polsce ma swoje korzenie we wspólnocie Emmanuel, w której osoby podczas modlitwy wprost dostają do niego kroki.

Basia Przywara: Nasza koleżanka zobaczyła te tańce po raz pierwszy na Kongresie Odnowy w Duchu Świętym w Częstochowie.  Obydwie z Karoliną  mamy zamiłowanie do tańca, ale zawsze wstydziłam się swojego ciała, bo w mojej głowie było beznadziejne, więc nie chodziłam na żaden kurs. Kiedy jednak zaczęłam tańczyć uwielbiając Boga to pokochałam taniec, samą siebie i „pękły” moje wcześniejsze wewnętrzne bariery.

W Piśmie Św. jest napisane, że „Dawid i cały dom Izraela tańczyli przed Panem”, a nawet jest  dodane, że „robili to z całej siły”, czyli dzisiaj moglibyśmy powiedzieć, że był to bardzo ekspresyjny taniec, a teraz najczęściej stoimy sztywno w kościele, co najwyżej od czasu do czasu stąpając z nogi na nogę. Dlaczego w Kościele istnieje powszechne przekonanie, że taniec to rozrywka, która nie ma za dużo wspólnego z modlitwą?

Karolina: Właśnie z taką mentalnością najbardziej borykamy się  w naszej posłudze. Czasami  ludzie podczas modlitwy, doświadczając ogromnej radości, porywają się do wyrażenia jej gestem, tańcem, jednak jest to tylko chwilowe. Najbardziej oporna na takie nowatorstwo jest jednak liturgia, więc myślę, że do niej będzie go najtrudniej wprowadzić, chociaż może kiedyś się uda…

Basia: Na szczęście jednak pewne osoby w Kościele zauważyły, że człowiek to nie tylko psychika i duch, ale także ciało. I jednym z celów modlitwy tańcem jest  uświadomienie sobie,  że ciało jest dobre i piękne, ponieważ zostało stworzone przez Boga. Ono jest  świątynią Ducha Świętego!

Rok temu uczestniczyłam w rekolekcjach z kubańską charyzmatyczką, Marią Vadią. Bardzo mnie zaskoczyło, gdy  podczas modlitwy zaczęła się ona zachowywać w bardzo ekspresyjny sposób – podskakiwała, tańczyła…. A potem w czasie konferencji wyjaśniła, że jak całym sobą się wyrazi  uwielbienie,  to „rozrzedza się” atmosfera wokół nas i odchodzą wszelkie choroby i problemy. Czy doświadczyłyście tego?

Karolina: Głównym celem tego tańca jest po prostu uwielbienie Pana Boga, a wiadomo, że każda forma uwielbienia niesie ze sobą uzdrowienie. Ja osobiście doświadczam podczas tej modlitwy tego, że Bóg jest Bogiem piękna i przez ten taniec zmienia się też moje spojrzenie na ludzkie ciało, na moje ciało. Słyszałam także konkretne świadectwo ze wspólnoty Emmanuel, w której jedna para małżeńska, która od dłuższego czasu nie mogła mieć dziecka. I właśnie w tej wspólnocie tańczyli oni cyklicznie przez pewien okres taniec o nazwie „Różaniec”. Okazało się, że przez to uwielbienie wyrażone tańcem Bóg obdarował ich maleństwem!

Basia: W tańcu uwielbienia Bóg uzdrowił mnie z patrzenia na moje ciało. Przez tą formę modlitwy w końcu siebie zaakceptowałam. To był jednak proces. Rzeczy związane z moja kobiecością, których z powodu różnych zranień wcześniej się wstydziłam , zaczęły dawać mi radość. W końcu potrafiłam być wdzięczną Bogu za moją kobiecość! W pewnym momencie poczułam, że  jestem piękna i  Pan Bóg patrzy na mnie z zachwytem…  Przez ten taniec odczułam Jego spojrzenie na sobie. Nie ciąży już na mnie to fałszywe moje patrzenie na siebie, ale Jego, pełne miłości, które mówi mi, że jestem Jego córką!  

Jak wygląda ten taniec uwielbienia? Czy macie jakiś ulubiony?

Karolina: Są to proste tańce, proklamujące Królestwo Niebieskie. Składają się na nie liczne gesty, które mają wymowę „moja dusza Cię uwielbia”. Są one bardzo proste, ale posiadają ogromną głębię, co nawet trudno opisać. Widać w nich zależność pomiędzy mną a Bogiem, że z mojego serca wypływa uwielbienie i to On jest najważniejszy. Jest też taniec Józefa, Różaniec , pokazujący cały dramat Maryi, gdy szukała Jezus, a także całe piękno jej stanu błogosławionego. Są także tańce związane z szabatem… Niektóre są bardziej ekspresyjne, inne znowu mają kontemplacyjny charakter. 

Czy macie jakieś szczególne doświadczenie Boga w czasie tańca?

Basia: Nie chciałbym porównywać adoracji w ciszy do tańca, ponieważ mam ogromne doświadczenie zarówno Pana Boga w ciszy, jak i w tańcu. I stawiam to na równi. Dla mnie jedno i drugie ma taką samą wartość. Jednocześnie każdego zachęcałabym do modlitwy tańcem, bo wiem, jakie przynosi ona skutki.

Karolina: Dla nas takim idealnym połączeniem jest taniec przed Najświętszym Sakramentem.

Czy jednak nie podnoszą się czasami głosy, że taki taniec jest profanacją i lekceważeniem Jezusa?

Karolina: Tak, zdarzają się takie głosy, dlatego mało który kapłan się na to zgadza. Jednak te tańce są tak wymowne w swojej prostocie, że nie mogę uwierzyć, aby one krzywdziły Pana Boga.

Basia: Miałyśmy okazję na rekolekcjach uczestniczyć w takiej adoracji z tańcem i dla mnie to było niesamowite spotkanie  z Panem Bogiem, kiedy mogłam  taka jaka jestem, z całą swoją dynamiką, być przed Nim.

A czy mężczyźni też tańczą?

Karolina: Zdecydowanie jest to mniejszy procent, ale są też tacy mężczyźni i uważam, że oni są w tym tańcu wspaniali. Myślę, że taniec jest w stanie wydobyć zarówno kobiecość, jak i męskość.

A jak ktoś nie ma wyczucia rytmu i  ma dwie lewe nogi, czy także może tym tańcem chwalić Boga?

Basi: Oczywiście!  Ludzie często tłumaczą się, że nie mogą tańczyć, bo nie mają poczucia rytmu, bo mają dwie lewe nogi, bo… A to nie o to chodzi!

Tak, jak ktoś powiedział o fałszowaniu, że kto śpiewa dwa razy się modli, a kto fałszuje to trzy…

Basia: To są na tyle proste tańce, że poradzą sobie nawet osoby bez poczuci rytmu, a poza tym ja wierzę, że jeżeli to jest dla Pana Boga, to On też da do tego zdolności.

Karolina: Najważniejsze jest serce.  A potem myślę, że w parze pójdą umiejętności, bo jeśli Boga stawiamy na pierwszym miejscu to potem Pan Bóg sprawia, że to, co dla Niego robimy wychodzi wspaniale.

A czy jakiś fragment w Piśmie Świętym  w szczególny sposób Was przekonuje o tym, że warto jest chwalić Boga tańcem?

Basia: Jest w ogóle jeden taniec ze słowami z Pisma Św.: „Posłuchaj córko, spójrz i nakłoń ucha, król pragnie twego piękna, On twoim Panem, oddaj mu pokłon…”.  Do mnie  bardzo przemawiał ten fragment, w czasie gdy Bóg mnie uzdrawiał.  

Karolina: Dla mnie ważne są też słowa mówiące o tym,  że „jesteśmy świątynią Ducha Świętego” przez co  uświadomiłam sobie, że cała należę do Boga, czyli nie tylko mój duch i psychika, ale także ciało…  

Słyszałam kiedyś stwierdzenie, że kto nie nauczy się tańczyć i śpiewać na ziemi, to nie będzie miał co robić w Niebie…. Czy znaczy to, że tam będzie wieczny karnawał?

Karolina: Akurat ostatnio rozmawiałyśmy o tym z Basią,  że w naszym niebie na pewno będzie taniec (śmiech). I często mam takie momenty, że jak słyszę jakiś dźwięk to nogi same mi się rwią do tańca… I ten zachwyt nad Panem Bogiem jest tak wielki, że mam ochotę chociaż się obrócić dookoła siebie, żeby jakoś ucieleśnić t tą radość! Dlatego myślę, że skoro Bóg jest  miłością i radością to nie ma możliwości, żeby tam nie było tańca…  

Basia: Dla mnie zdanie, że każdy ma swoje niebo znaczy właśnie to, że muzyk, który uwielbia grać na fortepianie, będzie tam mieć najlepszy fortepian, a  saksofonista będzie  mieć w niebie najlepszy saksofon. I uważam, że każdy będzie tam mieć swoje niebo. Myślę, że Pan Bóg spełni te nasze pragnienia w takiej formie, w jakiej sobie tego nawet nie wyobrażamy!

Karolina: To wszystko, co jest w nas dobre, jest od Pana Boga – nasze pasje, to, co  nas zachwyca, więc jeżeli  taniec jest skutkiem zachwytu Panem Bogiem to jest też tym, co Bóg chce robić z nami w niebie – zachwycać się razem z nami.

Rozmawiała Natalia Podosek

Basia - Ukończyła kierunek artystyczny na Uniwersytecie Śląskim, pasjonuje się malarstwem, tańcem modern i tańcem uwielbienia.
Karolina - Ukończyła kierunek politologii na Uniwersytecie Śląskim, interesuje się muzyką, tańcem i śpiewem.