Robert Gollwitzer to 46-letni katolik i były homoseksualista. Napisał do Ojca Świętego Franciszka list otwarty. Prosi w nim, by kwestia niechcianych skłonności seksualnych stała się silniej obecna w Kościele katolickim.

„Nie pomagamy osobom o niechcianych skłonnościach. Jesteśmy pasywni i milczymy, albo polecamy im żyć jako geje” – napisał Gollwitzer. Przyznał, że sam przez wiele lat prowadził życie homoseksualne. Otrzymał jednak pomoc od chrześcijańskiej organizacji „Homosexuals Anonymous”, dzięki której Bóg, jak dosłownie pisze, wyzwolił go już dziesięć lat temu. Dzięki tej pomocy Gollwitzerowi udało się porzucić homoseksualne życie i powrócić na łono Kościoła katolickiego.

Mężczyzna jest przekonany, że pomoc, jaką otrzymał, jest potrzebna także wielu innym osobom. Jednak grupy, które zajmują się tą kwestią, mają trudności z funkcjonowaniem w Kościele. Trzeba im pozwolić na szerszą działalność.

Gollwitzer na zakończenie zamieścił w liście dwie prośby. Na październikowym synodzie na temat rodziny powinien być słyszalny głos tych, którzy chcą pomagać osobom z niechcianymi skłonnościami seksualnymi. Zapytał też, czy sam Franciszek mógłby spotkać się z przedstawicielem jednej z takich organizacji. Skoro Ojciec Święty słysz dziś wiele głosów popierających homoseksualizm, to – podkreśla Gollwitzer – mógłby też usłyszeć głos wolności.

pac/kath.net