Jest jedną z największych mistyczek XX wieku. Jej dorobek porównywany jest z dorobkiem takich wybitnych postaci Kościoła jak św. Augustyn, Jan od Krzyża czy Teresa z Lisieux. Jej najważniejszą modlitwą było zawołanie: „Jezu, jeżeli Ty chcesz, ja też chcę”. Jej poświęcenie Chrystusowi postawiło ją jako wzór duchowego życia i dojrzewania w wierze, dla współczesnych żon i matek.

Conchita, a dokładnie María Concepción Cabrera Arias de Armida, to niezwykła meksykańska mistyczka. Zrealizowała wszystkie kobiece powołania: była narzeczoną, żoną, matką, wdową, babcią, prababcią, a nawet, dzięki specjalnemu indultowi Piusa X, odeszła z tego świata jako zakonnica. Objawiał jej się Pan Jezus, z którym przeżyła mistyczne zaręczyny.

Była oddana Chrystusowi bez reszty. Jej pełna zawierzenia modlitwa „Jezu, jeżeli Ty chcesz, ja też chcę” stała się jednym z największych dowodów oddania.

Naznaczona przez Jezusa

Kiedy jako dziecko Conchita spędzała wiele czasu w rodzinnych hacjendach często się przyglądała, jak na skórze zwierząt wypalano rozgrzanym żelazem znak właściciela. Sama zaczęła marzyć o tym, by na swym ciele nosić znak Chrystusa.

Wreszcie po wielokrotnie ponawianych prośbach 14 stycznia 1894 roku, w święto Najświętszego Imienia Jezus, otrzymałam zgodę kierownika duchowego na wyrycie na swej piersi monogramu. Skórę nacięłam scyzorykiem, kreśląc wielkie litery JHS; poczułam wtedy, jakby jakaś nadprzyrodzona siła rzuciła mnie na ziemię, i z twarzą zwróconą do dołu, ze łzami w oczach oraz ogniem w sercu żarliwie błagałam Pana o zbawienie dusz: Jezu, Zbawco ludzi, zbaw ich, zbaw ich!. Niczego więcej nie pamiętam: pragnęłam tylko dusz – dusz dla Jezusa. Przepełniona szczęściem przeżyłam ten dzień, gorąco pragnąc samotności i modlitwy, musiałam jednak zajmować się gościem.

(zapiski z Dziennika Duchowego błogosławionej)

Wyrycie monogramu otwiera w doświadczeniu Conchity nowy etap. Konsekwencje tego czynu były dostrzegalne w jej życiu osobistym, w jej apostolskim promieniowaniu oraz – na sposób charyzmatyczny – w Bożych oświeceniach, będących darem dla całego Kościoła. Tak oto w ekonomii zbawienia niektóre indywidualne czyny rozciągają swój zbawczy wpływ na całe ciało mistyczne Chrystusa. Było tak szczególnie w przypadku fiat Maryi, które zbawiło cały świat. Pamiętając o właściwych proporcjach, możemy stwierdzić, że najdrobniejszy ludzki czyn odciska piętno na historii całego świata, choć dopiero na sądzie ostatecznym będziemy mogli dostrzec jego pełne znaczenie.

Mistyczne zaręczyny z Chrystusem

Pierwsze owoce heroicznego czynu Conchity, przez który własną krwią przypieczętowała swoje oddanie i całkowitą przynależność do Chrystusa, objawiły się w życiu samej mistyczki.

„Czułam się tak, jakby za sprawą monogramu Pan otworzył jakieś wrota, przez które zaczął wlewać obfite łaski. Od tamtego dnia począwszy – cóż za gonitwa! ile tkliwości, ile łask, ileż wspaniałych przejawów dobroci wobec mnie, nędznego błota! Nie opuszczał mnie w dzień ani w nocy, ani w czasie modlitwy, ani poza nią. Chcę, byś była moja. Już jesteś, ale chcę, byś była moja jeszcze bardziej – powtarzał mi. Zbliż się do Mnie, chcę się z tobą zaręczyć, chcę ci nadać moje imię i przygotować cię do przyjęcia wielkich łask” – napisała bł. Conchita.

Ksiądz Luis M. Martínez w tym okresie sytuuje wyjątkową łaskę, jakiej dostąpiła Conchita – duchowych zaręczyn z Chrystusem. Teologowie nie przestają się dziwić, rozważając niezwykły przypadek kobiety w pełni zaangażowanej w życie małżeńskie i macierzyństwo, którą Pan wyniósł do najwyższych mistycznych stanów. Bóg jest panem swoich darów.

Czym dokładnie są owe duchowe zaręczyny? To to mistyczny stan, który pozwala w pełni przeżywać relację z Chrystusem. Człowiek dostępuje dzięki temu pokoju duszy, szczęścia, ale także gorliwości apostolskiej. Osiąga też pełnię życia cnotami teologalnymi: wiarą, nadzieją i miłością.

W ten sposób błogosławiona Conchita zjednoczyła się w pełni z Bogiem. Wynikiem tego zjednoczenia był m.in. poruszający dziennik duchowy Conchoty, który możesz znaleźć tutaj.

Jedna z nas

Nie powinniśmy wyobrażać sobie jednak Conchity jako mistyczki z ekstazą w oczach, przyjmującej postawy pełne afektacji. Jej dzieci wielokroć powtarzały: „Na zewnątrz zachowywała się zupełnie naturalnie”. Uparcie przy takim twierdzeniu obstawały: „Nawet w kościele czuliśmy, że jest z nami”.

Na zewnątrz Conchita nie wyróżniała się niczym, co by budziło podziw. Jej egzystencja nie różniła się od życia innych kobiet. Bóg szlifował ją, by stała się wzorem dla kobiet współczesnych, które żyją w rodzinie, w określonym środowisku pracy i pośród codziennych zajęć z ewangeliczną prostotą, wierne swym obowiązkom, wspaniałomyślne, często heroiczne, choć same tego nieświadome. To nowy typ kobiecej świętości, potrzebny dzisiejszemu światu.

Poznaj poruszającą historię bł. Conchity oraz najpiękniejsze fragmenty jej dziennika duchowego.