Opozycja tonie i jest rozgoryczona. Bynajmniej nie swoim zachowaniem i działaniami, które sprawiają, że Jarosław Kaczyński, którego kreują na zło wcielone, może do końca kadencji spokojnie przeglądać wszystkie dostępne na rynku atlasy kotów. 

"Pamiętajmy, że to PiS rządzi, i to w sposób do tej pory niespotykany. Zdemolowało obyczaje parlamentarne, Trybunał, Krajową Radę Sądownictwa. Wycina lasy, zniszczył media publiczne"- przekonywał w rozmowie z "Super Expressem" poseł Nowoczesnej, Piotr Misiło. Od polityka dostało się nawet mediom raczej nieprzychylnym obecnemu rządowi. "Gazeta Wyborcza" czy TOK FM- twierdzi Misiło- nie potrafią konstruktywnie krytykować opozycji i pokazują jej kryzys w sposób nieprofesjonalny. 

"Te media wraz z wyborcami lewicy wylewają wiadro pomyj na opozycję w parlamencie. I zgadzam się, że to, co się zdarzyło PO i Nowoczesnej, zdarzyć się nie powinno! Ale sympatyzujący z opozycją, podobno znakomici dziennikarze i zwolennicy lewicy, nie powinni żyć ułudą. Żadna ustawa liberalizująca prawo aborcyjne w tym Sejmie nie przejdzie! Choć należałoby, może nie tak skrajnie jak projekt Nowackiej, tę ustawę zliberalizować"- narzekał poseł. Później jest tylko lepiej, bo okazuje się, że to nie opozycja odpowiada za swój kryzys, a... mroczne siły z Nowogrodzkiej!

"Bezpardonowe łamanie zasad przez PiS sprawia, że demokratyczna opozycja bywa niekiedy pogubiona. Styczeń jest dla opozycji jakiś feralny, tak w ubiegłym roku, jak i w tym. Mam nadzieję, że kolejny będzie inny"- narzekał Misiło. 

Tak, z całą pewnością, zwłaszcza że dziś jest podobno Blue Monday, czyli najbardziej depresyjny dzień w roku... A tak w ogóle to styczeń wprowadziło PiS, za PO stycznia nie było! A mówiąc całkiem poważnie, jest takie przysłowie: kiepskiej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy. 

ajk/SE.pl, Fronda.pl