Minister Rozwoju potwierdza: Małe firmy zostaną zwolnione z comiesięcznej ryczałtowej daniny na rzecz ZUS. Na zmianach zyskać może nawet kilkaset tysięcy małych przedsiębiorców.

W aktualnym stanie prawnym obowiązującym od 17 lat, każda osoba prowadząca działalność gospodarczą zmuszona jest do płacenia comiesięcznej daniny na rzecz ZUS w wysokości aż 1121 zł. Składki ZUS w takiej wysokości płaci każdy przedsiębiorca, niezależnie od wysokości dochodów jakie osiąga.

Składkę w ryczałtowej wysokości 1121 zł płaci więc co miesiąc zarówno przedsiębiorca osiągający dochody w wysokości 20 tys. zł miesięcznie, jak i ten, który zarobił jedynie 1000 zł. Mało tego, obecny system zmusza do zapłaty wspomnianych składek nawet w sytuacji, gdy przedsiębiorca osiągnął stratę i w rzeczywistości nie dysponuje środkami na opłacenie tej daniny.

Na absurdalność obecnego systemu pobierania składek, od lat zwracały uwagę organizacje zrzeszające przedsiębiorców. Aktualny system powoduje bowiem, iż osoby, które posiadają perspektywę dorobienia niedużych kwot pieniędzy, już na starcie rezygnują z założenia działalności. Kto bowiem byłby zainteresowany legalnym dorobieniem 1500 zł, jeśli już na początku otrzymuje informację, że ponad 1100 zł z tego zarobku należy się... ZUS-owi?

Z tego właśnie powodu każdego roku tysiące osób rezygnuje z rejestracji działalności gospodarczej. W najlepszym przypadku osoby takie wypychane są do szarej strefy, w której nie płacą ani podatków, ani ZUS-u. Wskutek tego osoby te nie są nigdzie ubezpieczone, a budżet nie otrzymuje od nich ani złotówki. Jaka jest skala tego zjawiska? Według raportu NIK, w szarej strefie pracuje obecnie ponad... 700 tys. osób

Rozwiązaniem miał być wprowadzony w 2005 roku ulgowy ZUS, czyli obniżona stawka składki obowiązująca przez pierwsze 2 lata działalności. Okazało się jednak, że w wielu przypadkach obniżony ZUS (obecnie na poziomie 465 zł) to wciąż kwota zbyt duża jak na stawkę ryczałtową. Praktyka pokazała, iż wyjątkowo dużo firm ulega likwidacji właśnie po... 24 miesiącach działalności. Ulgowy ZUS okazał się więc być tylko półśrodkiem funkcjonującym na krótką metę, nie zaś rozwiązaniem, które pozwoliłoby na długotrwałe funkcjonowanie najmniejszych firm.

Wszystko wskazuje jednak na to, że sytuacja wreszcie dojrzała do radykalnych rozwiązań systemowych. W ostatnich dniach Minister Rozwoju dołączył bowiem projektlikwidacji ryczałtowego ZUS-u do tzw. Planu Morawieckiego.

Pomysł likwidacji ryczałtowego ZUS-u dla najmniejszych firm opracował pierwotnie Parlamentarny Zespół na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego, kierowany przez posła Adama Abramowicza. Koncepcja ta początkowo zakładała, iż firmy osiągające miesięczne przychody poniżej 2500 zł, zwolnione będą z opłacania ZUS-u i podatku dochodowego. Zamiast tego miałyby płacić jedną daninę w wysokości 15% od osiąganych przychodów.

Minister Rozwoju Mateusz Morawiecki ostatecznie włączył ten projekt do pakietu ustaw na rzecz przedsiębiorczości (tzw. "Plan Morawieckiego"). W obecnym kształcie, założenia tej koncepcji są już jednak nieco inne, niż pierwotnie zakładano.

Po pierwsze, limit miesięcznych przychodów uprawniających do zwolnienia z ZUS wzrósł dwukrotnie - aż do 5 tys. zł. Każdy przedsiębiorca osiągający przychody mniejsze od tej kwoty zostałby uwolniony od przymusowej, ryczałtowej daniny na rzecz ZUS. Zamiast tego opłacałby podatek w zmiennej wysokości, uzależniony od poziomu przychodów. Ta nowa danina, zgodnie z najnowszymi założeniami, miałaby wynieść22,5%.

I to jest druga poważna zmiana względem pierwotnego projektu. Stawka na poziomie 22,5% powoduje bowiem płynne przejście między systemem stawki zmiennej (dla najmniejszych przedsiębiorców), a systemem ryczałtowego ZUS-u (dla osób osiągających przychody powyżej 5 tys. zł). W momencie, w którym przedsiębiorca osiąga przychód w wysokości 5 tys. zł zawsze zapłaci składki ZUS w wysokości ok. 1120, niezależnie od tego czy odprowadza ZUS ryczałtowy, czy też jednolity podatek według nowej stawki (ponieważ 22,5% * 5000 = 1125 zł).

Co ciekawe, nowy podatek miałby zastąpić nie tylko składki ZUS, ale również podatkiPIT i VAT. Osoba prowadząca działalność gospodarczą i zarabiająca miesięcznie nie więcej niż 5 tys. zł, byłaby zwolniona nie tylko z odprowadzania składki ZUS w wysokości 1120 zł, ale również nie musiałaby obliczać i płacić podatku dochodowego ani podatku VAT. Wszystkie te daniny zawierałyby się bowiem w nowej stawce 22,5%.

Na zmianach skorzystają na pewno firmy najmniejsze. Przykładowo, osoba osiągająca miesięczne przychody na poziomie 2500 zł obecnie płaci 1121 zł do ZUS oraz dodatkowo podatek dochodowy według stawki 19%. W obecnym stanie prawnym osoba taka musi więc oddać państwu aż 45% swoich zarobków.

Po zmianach, ten sam przedsiębiorca zapłaci jedynie podatek w wysokości 22,5% czyli zaledwie 562 zł. Obciążenia podatkami spadną więc w tym przypadku aż dwukrotnie.

Na zmianach skorzysta kilkaset tysięcy już istniejących, drobnych firm. Nowy system mógłby jednak również przynieść dodatkowe korzyści w postaci "legalizacji" wielu tysięcy drobnych działalności działających obecnie w szarej strefie. Mała przedsiębiorczość nareszcie otrzymałaby bowiem szansę na wyjście z podziemia, bez obawy obłożenia przez ZUS 1100-złotowym haraczem.

Pozostaje jeszcze pytanie, jak nowe przepisy odbiją się na firmach większych. Czy przedsiębiorcy osiągający miesięczne przychody powyżej 5 tys. zł również skorzystają na zmianach? Na dzień dzisiejszy znamy jeszcze zbyt mało szczegółów, aby jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wydaje się jednak, że przedsiębiorcy tacy raczej nie powinni stracić. Przy większych przychodach, ryczałtowy ZUS miałby bowiem pozostać na tym samym poziomie. 

Przychody większe od 5 tys. zł nie wykluczałyby również możliwości skorzystania z zapowiadanych ułatwień związanych z wprowadzeniem ryczałtu w podatku VAT. O szczegółach tego rozwiązania pisaliśmy tutaj

mko/zus.pox.pl