"Były tam jakieś bijatyki, jakieś ścieżki zdrowia, ale generalnie jednak dochowano jakiejś kultury w tym całym zdarzeniu"-stwierdził trzy lata temu na manifestacji w obronie esbeckich emerytur były wojskowy, Adam Mazguła. Wypowiedź dotyczyła stanu wojennego.

Mazguła, który jest tak zaciekłym krytykiem rządu Prawa i Sprawiedliwości, że nawet Koalicja Obywatelska nie chciała go na listach wyborczych, ponownie użył porównania ze stanem wojennym. Zdaniem byłego wojskowego, przez rządy Prawa i Sprawiedliwości zginęło więcej ludzi niż podczas stanu wojennego.

"Niewielu zdaje sobie sprawę z faktu, że za tej opresyjnej władzy straciło zdrowie i życie więcej ofiar niż w stanie wojennym i podczas wszystkich protestów robotniczych w powojennej Polsce łącznie"-napisał Mazguła na portalu thefad.pl. Co ciekawe, wśród "ofiar śmiertelnych" rządów PiS "żołnierz gorszego sortu" (jak sam się określił) wymienił... generała Sławomira Petelickiego (nawet nie zadając sobie trudu sprawdzenia nazwiska w Google) oraz byłego wicepremiera, Andrzeja Leppera. Obie śmierci, rzeczywiście w dość, by tak rzec, niejasnych okolicznościach, miały miejsce za czasów rządów PO-PSL. 

Adam Mazguła obwinia Prawo i Sprawiedliwość o śmierć prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza czy Piotra Szczęsnego, który podpalił się pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Ale nie tylko. Zdaniem byłego wojskowego, "ofiarą śmiertelną" działań obecnego rządu jest również... Pięściarz Dawid "Cygan" Kostecki, który niedawno popełnił samobójstwo w więzieniu. Kostecki miał jako pierwszy (w 2012 r.!) tzw. aferę podkarpacką. Lista jest jednak znacznie dłuższa. "Ofiarami" rządów PiS są również... Zbigniew Stonoga i Marek Falenta.

"Przetrzymuje się w więzieniach polityków, ale i Z. Stonogę, M. Falentę i innych, którym w ten sposób zamyka się usta przed ujawnieniem prawdy o patologii rządzących"-pisze Mazguła. 

Nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać. Już samo używanie tego typu porównań przez człowieka, który stwierdził, że władze komunistyczne w czasach stanu wojennego zachowały "jakąś kulturę". Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać, gdy Mazguła wymienia jako rzekome ofiary rządów PiS osoby, które w faktycznie podejrzanych okolicznościach odebrały sobie życie za czasów PO-PSL. Wreszcie- kiedy sugeruje, że ofiarami tego rządu są Marek Falenta czy Zbigniew Stonoga. Jeden z mężczyzn był rzekomo chroniony przez PiS i miał stanowić dowód na związki partii rządzącej z Rosją. Drugi- słynie z konfabulacji (m.in. o "nieślubnej córce" prezydenta Andrzeja Dudy), wulgarnych wyzwisk pod adresem zarówno polityków, jak i... własnych wyborców oraz tego, że... nikt nie traktuje go poważnie. 

Mazgule można już tylko współczuć...