Schetyna 124 pokazał, że nie jest Tuskiem, ale PO będzie szukać swojego Andrzeja Dudę

Zachęcając do pełnej lektury felietonu składam uroczystą obietnicę, że będę się starał spojrzeć na dzisiejszy spektakl i całą politykę z takim obiektywizmem na jaki mnie stać. Zanim się to wszystko zaczęło i ostatecznie odbyło, PO miała swoje 5 minut. Po słynnej „porażce” 27:1 narodził się pomysł, aby złożyć wniosek z konstruktywnym wotum nieufności. Jednych uprzedzałem, drugich uspakajałem, że ten absurdalny pretekst całkowicie się rozmyje po kilku tygodniach, co w sposób naturalny się stało. W międzyczasie PO wyłożyła trzy razy po 6 tysięcy złotych, aby pokazać sondaże wskazujące na „przełom”. Połączenie tych dwóch akcji: wotum nieufności plus sondaże, to składowe politycznego planu, czegoś w rodzaju ofensywy spychającej PiS do narożnika. Skutki natarcia były łatwe do przewidzenia, jedynie skala kompromitacji do dziś pozostawała tajemnicą.

Jeśli cały projekt polityczny opiera się na filarach ulepionych z piasku, to nie można się spodziewać niczego innego prócz katastrofy. Przekonanie, że „porażka” w sprawie Tuska w ciągu 5 minut spowodowała załamanie poparcia dla PiS i wyniosła PO na polityczną siłę numer jeden, to nawet nie jest naiwność, czy głupota, to po prostu toporna propaganda, podparta topornie skrojonymi sondażami. Poważny polityk na półtora roku przed wyborami samorządowymi nie mógł zakładać, że polityczny epizod, w dłuższej perspektywie bez najmniejszego znaczenia dla przeciętnego wyborcy, będzie paliwem, które zapewni sukces wyborczy. O Schetynie od dawna się mówi, że jest jednym z nielicznych polityków opozycji, którego można nazwać poważnym. Problem w tym, że nie istnieją żadne dowody, ani nawet przesłanki potwierdzające tę ocenę. Poszedł Schetyna na wojnę z niczym, z atrapami czołgów, armat i żołnierzy, jedyne co miał w nadmiarze to głośny okrzyk „urrrraaaaa!”.

Pierwsze zderzenie z rzeczywistością i dechy, bardzo mi przykro, ale inaczej nie sposób nazwać wystąpienia lidera opozycji i całej debaty w odniesieniu do PO. Bóg jedyny raczy wiedzieć dlaczego PO z takim masochizmem pokazuje Polakom, że nie ma programu i nie ma przywódcy, a dokładnie tyle, po raz kolejny, pokazała. Schetyna 124 raz uwodnił, że nie jest Tuskiem. PO 234 raz przedstawiała się jako partia w krótkich spodenkach. Konstruktywne wotum nieufności, na co sama nazwa wskazuje, wymaga przedstawienia konstruktywnego pomysłu na sprawowanie władzy. Trzeba wejść na mównicę i powiedzieć jakie projekty po przejęciu władzy zostaną zrealizowane. Czegoś podobnego trudno się w wystąpieniu Schetyny doszukać, tam nie było cienia konstruktywizmu, tam była wyłącznie emocjonalna i infantylna destrukcja. Pal sześć, że nie usłyszeliśmy, co PO zamierza dla Polaków zrobić, prawdziwą tragedią PO jest to, że w krytyce PiS nie potrafili wskazać nic poza ściętym drzewem, martwą wiewiórką i nieszczęsnym Misiewiczem.

Gdy opozycja jednocześnie udowadnia, że nie ma programu, nie ma lidera i nie ma się do czego przyczepić, jeśli chodzi o politykę obecnej władzy, to lepszego prezentu władza otrzymać nie może. Nie wiem, który raz widzimy te pocieszające obrazki, ale swoim zwyczajem staram się patrzeć na szachownicę i przewidywać kilka ruchów do przodu. Zastany układ sił i polityczne realia są niemal komfortowe dla PiS, nie znaczy to wcale, że taka sielanka będzie trwać wiecznie. PO ze Schetyną na czele nigdy nie będzie PO z Tuskiem na czele, wiedzą o tym wszyscy. Wystarczy jednak wymienić tę jedną figurę, aby na szachownicy zrobiło się bardzo nieciekawie. Taki poziom opozycji najzwyczajniej w świecie usypia i utrzymuje w przekonaniu „nie mamy z kim przegrać”.

PiS już parę razy przysnęło, a przy tym ma niebywałą inklinację, aby walczyć z samym sobą i potykać się o własne nogi. Z tych i paru innych powodów wcale nie czuje się uspokojony. W tej chwili PiS jest Bronisławem Komorowskim z 70% poparciem i przed wskazaniem Andrzeja Dudy, jako kandydata na prezydenta RP. PO dla odmiany jest PiS-em z lat 2007-2015. Przez te lata kto żyw krzyczał, że z Jarosławem Kaczyńskim jako premierem i prezydentem na zmianę, PiS wyborów nie wygra i w żaden sposób do liderów partii ta oczywistość nie docierała. Jak wiemy wszystko się kiedyś kończy i największy upór spotyka się z refleksją. Jeśli PO znajdzie swojego Andrzeja Dudę, a będzie musiała kogoś takiego poszukać, dopiero wtedy poznamy ile warte jest PiS i szczerze radzę do tej nieuchronnej potyczki się przygotować.

Matka Kurka

ZA: KONTROWERSJE.NET

dam/kontrowersje.net