waga! Będzie teoria spiskowa! Coś tu śmierdzi! Takie było moje pierwsze skojarzenie po tym, jak do włoskiego komisariatu w Rimini zgłosiło się dwóch sprawców gwałtu na Polce i pobicia Polaka.

Parę godzin wcześniej większość polskich mediów podawała informację, że niemal na pewno sprawcy zbiegli z Rimini i będzie bardzo ciężko ich odnaleźć. Policja włoska dysponowała nagraniami z monitoringu, ale przez pierwszy tydzień obowiązywała bardzo szeroko zakrojona wersja wydarzeń. Wyselekcjonowano około 20 potencjalnych sprawców! Nie będę udawał specjalisty od prawa i obyczajów włoskich, jednak tak na zdrowy rozum chciałbym poukładać parę spraw.

Mamy do czynienia z małą miejscowością, gdzie się wszyscy znają i poznają też przyjezdnych, nie takich, co to przyjeżdżają na wakacje, ale takich, którzy kręcą się po rewirach i zajmują „rynek”. Handlarze narkotyków, gang narkotykowy – takie na początku poszły komunikaty z włoskiej strony. Znaczy to tyle, że ci zwyrodnialcy nie byli anonimowi i przypominali co najmniej 20 gangsterów znanych lokalnym policjantom. Pierwsze pytanie. Jak to się stało, że Policja włoska znała tylu handlarzy narkotyków i wszyscy sobie biegali wolno?

Tak to się dzieje we Włoszech, gdzie mafia i lokalne układy nie są wyłącznie filmowym scenariuszem, ale codziennością. Pytanie drugie. Dlaczego nikogo z tej dwudziestki nie zatrzymano, przynajmniej nie było takich informacji? Znów odpowiedź jest identyczna. Podobnych pytań można postawić jeszcze ze sto i za każdym razem odpowiedź będzie tożsama. Problem w tym, że rzecz nie dotyczy standardowego ględzenia na forach internetowych, tylko realnych interesów.

O sprawie zrobiło się bardzo głośno, stanowczo za głośno, jak na mały kurort, który żyje wyłącznie z turystyki. Pierwszą próbą wyciszenia nie był „fejk nius”, bo to idiotyczna nowomowa, ale prymitywne kłamstwo lewackiej „La Repubblica”. Niemal wszyscy zwrócili uwagę na rzekome odniesienie Polaków do słów ministra Jakiego, tymczasem w tym „wywiadzie” było coś znacznie bardziej szokującego. Polskie małżeństwo miało zapewniać, że Riminito najpiękniejsze miejscenaziemi, cudowni ludzie, fantastyczna opieka, wspaniali lekarze, a najbardziej miało Polakom brakować zdjęć z wakacji, które stracili razem z aparatem.

Brzmi to niedorzecznie i jednocześnie jak genialna reklama miejscowości turystycznej. Szybko okazało się, że wszystko zostało wyssane z brudnego palucha i przyszedł czas na podjęcie kolejnych kroków, zapobiegających stratom w biznesie. Wiemy, że akt bestialstwa dokonany na Polakach nie był pierwszym i ostatnim w krótkim odstępie czasu. Wcześniej ci sami sprawcy albo ten sam gang napadł na Włochów, później na peruwiańską prostytutkę. Tamte „incydenty” udało się wyciszyć we włoskim stylu „wszyscy się znamy”, ale Polacy narobili hałasu. Do Włoch przyjechała polska delegacja, no i kilku ważnych polskich polityków podniosło raban. Nie dało się dłużej ciągnąć na złej sławie kurortu i tak stał się cud. Z 20 podejrzanych zgłosiło się dwóch niepełnoletnich sprawców, przynajmniej tak twierdzą. Natychmiast poszedł komunikat, że przyznali się pod presją otoczenia. Jakiego otoczenia?

Islamscy bracia w wierze ich wydali? Takie cuda się nie zdarzają! A może jest tak, że gangi pod presją lokalnego Corleone, który rządzi Policją, gminą, powiatem i paroma hotelami, wystawiły dwóch „leszczy”, bo im nic nie grozi. Nikt nie jest w stanie sprawdzić rzeczywistego wieku tych sprawców albo i nie sprawców – wszyscy wiedzą na jakich „paszportach” przypłynęli do Włoch „uchodźcy”. We włoskim prawie karnym teoretycznie odpowiada się od 14 roku życia, ale przed upływem 18 lat bandzior w najgorszym razie trafia do poprawczaka, w standardzie dostaje kuratora. Ci dwaj, którzy się zgłosili mieli wsypać dwóch pozostałych, w tym szefa gangu, jedynego pełnoletniego w całej grupie, 20-letniego Kongijczyka. Złoty środek i wszyscy we Włoszech zadowoleni! Nieletni „uchodźcy” płacą najniższą karę, po Kongijczyku nikt płakał nie będzie, włoscy bossowie pokazali, że dbają o bezpieczeństwo, a wszystkie kary śmierci i tortury trafią do publicystycznych archiwów. Jakże gorzko brzmi w tym kontekście fałszywy wywiad z Polakami, w którym nie miało chodzić o zemstę i polityczne rozgrywki, ale o sprawiedliwość.

Pomijając ceregiele i ornamenty, sprawiedliwość wygląda tak, że bestialsko potraktowani Polacy za pół roku dowiedzą się, że większość oprawców jest wolna jak taczanka na stepie i poza nimi nikt inny się tym nie będzie podniecał. Na temat pozostałych 16 gangsterów, znanych włoskiej policji, już zapadała grobowa cisza i mam pełne prawo podejrzewać, że też nie są to rodowici Włosi. Teoretycznie nic nowego pod słońcem, od zawsze tak było, że nietykalni robili, co chcieli, szaraczki cierpiały, ale tym razem przygląda się temu cały świat, a nie lokalne kliki i nieboraczki. Jedyne pocieszenie jest takie, że Polska zachowała się inaczej niż Peru, Włochy i pozostałe kraje miłujące „liberalną demokrację”.

Polacy po raz tysięczny zobaczyli, że tylko w Polsce z troską odnosi się do ofiar i bez litości do bandziorów. Trzymajmy się tego, co polskie, trzymajmy się razem i na nikogo innego nie liczmy, poza Polską świat zdurniał i praktycznie przestał istnieć. 

Matka Kurka (Piotr Wielgucki)