Polskojęzyczne media to media stojące kłamliwą propagandą. Nie tylko wylewają na polskie wartości szambo, ale są gotowe je także... połykać. O tym pisze na stronie Kontrowersje.net Matka Kurka.
,,Odwieczna szkoła propagandy mówi, że kłamstwem z człowieka można zrobić bydlaka, a przemilczeniem z bydlaka zrobić człowieka. Tłumacząc to na język przestępny chodzi o to, że propaganda składa się nie tylko z nagłaśniania, ale bardzo często z ciszy. Na własnej skórze doświadczam tej obosiecznej broni i efekt jest taki, że opinia publiczna żyje w przekonaniu kompletnie oderwanym od prawdy. Najmniej 80% użytkowników Internetu powtarza brednie, że sąd skazał Matkę Kurkę za zniesławienie Jerzego Owsiaka, podczas gdy sąd Matkę Kurkę od tego zarzutu uniewinnił w całości. I to dopiero pierwsza część propagandy odnosząca się do kłamstwa. Jest jeszcze druga, przemilczana, bo tak się „śmiesznie” składa, że sąd uznał Owsiaka winnym zniesławienia Matki Kurki'' - zauważa autor.
,,Prawda, jakie zabawne, niczym w informacji Radia Erewań, które podało, że na Placu Czerwonym w Moskwie rozdają Wołgi, co się w rzeczywistości przełożyło na kradzieże rowerów. No, ale nie przesadzajmy, to znaczy mnie nie wypada przesadzać, po pierwsze ile można o kłamcy Owsiaku, po drugie Matka Kurka to żaden celebryta, czy wielka persona, to można o nim kłamać do woli, bez straty dla społeczeństwa. Prawdziwa propaganda zaczyna się tam, gdzie wylewają się tony gówna na najbardziej niebezpiecznych ludzi i wartości. Tak się składa, że w Polsce dla polskojęzycznych mediów najbardziej niebezpieczni są Polacy, a najbardziej niebezpieczna Polska. Dlatego nieustannie słyszymy, że jakiś Polak, dbający o Polskę jest najpodlejszym przykładem pozbawionego empatii bydlaka. Do zilustrowania Polka w Polsce służy cały szereg dyżurnych i spontanicznych obiektów oraz narzędzi. Dyżurnych omawiał nie będę, żeby nie zanudzać, wśród spontanicznych mieliśmy przez ostatnie dwa lata całą serię pocisków ekologicznych'' - stwierdza dalej.
I przypomina, jak to bywało w ostatnich latach:
,,Z dnia na dzień Polska stała się „holokaustem fauny i flory”, wszystko dookoła zaczęło umierać, co jak gadam, nie umierać, ale zdychać, bo było mordowane. Konała puszcza i nie od szkodników znanych ludzkości od lat, tylko od walki ze szkodnikami, które też przeżyły „holokaust”. Padały konie i stuletnie grusze, wprawdzie głownie na działkach zarządzanych przez Hannę Gronkiewicz-Waltz, ale to się inaczej kadrowało. Skonała wiewiórka, w niewyjaśnionych okolicznościach, ale linia śledztwa natychmiast została skierowana na Szyszkę pisaną z wielkiej litery. Katastrofy ekologiczne w Polsce rozlały się po całej Unii Europejskiej, oparły się o rezolucje i wyroki trybunałów. Dziesiątki obrońców przyrody przykuwało się łańcuchami do kornika i wiewiórki. Zjawisko objęło swoim zasięgiem większość artykułów konstytucji i międzynarodowych traktatów. Każdego dnia pokazywano świeżego trupa, kornika, drzewa, a w święta – konia. Przypadkiem umknął trup żubra, jednak tego ustrzelili Niemcy i zrobili sobie grilla, co można uznać za wymianę handlową. Tak to działa od strony nagłaśniania, a jak działa milczenie?''.