Powtarza się zgrany do imentu scenariusz, na który zwracałem uwagę setki razy. Zawsze przed dwoma dużymi imprezami: „Przystankiem Woodstock” i Finałem WOŚP, Owsiak urządza prowokacje z podtekstem politycznym. Było tego tyle, że nawet ja nie pamiętam wszystkich, ale o wojnie z Antonim Macierewiczem, posłem Piętą, TV Republika i TVP, prawie wszyscy słyszeli. Za tydzień odbędzie się kolejny festyn niczym nie różniący się od Dni Ligoty Wielkiej, poza jednym.

Takiego bazaru bezguścia, komercyjnej tandety, ideologicznego prania mózgów i powszechnego dostępu do narkotyków, nie ma na żadnych dniach żadnego miasta. Tradycji jednak musiało stać się zadość i Owsiak odpalił aż dwie prowokacje. Zacznę od tej mniej ważnej, chociaż wyjątkowo żałosnej. Onet.pl, TVN i parę innych mediów zaalarmowało, że rząd RFN interweniuje w sprawie bezpieczeństwa „Przystanek Woodstock”.

Jest w tym mniej więcej tyle prawdy, ile w tym, że PiS klawiaturą Matki Kurki interweniował w Pałacu Prezydenta w sprawie wet ustaw. Prawda jest taka, że Dietmar Woidke, koordynator ds. polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej, napisał  do sekretarza stanu Jakuba Skiby w MSWiA. Woidke pytał dlaczego polska Straż Pożarna zrezygnowała z pomocy niemieckiej Ochotniczej Straży Pożarnej i w Ochotniczej jest rozwiązanie zagadki. MSWiA nie zrezygnowało z pomocy niemieckiej straży, ale z pomocy wszystkich ochotniczych jednostek Straży Pożarnej, również polskiej, tłumacząc, że w związku z zagrożeniem terrorystycznym nad bezpieczeństwem imprezy będą czuwać wyłącznie zawodowe odziały straży. Tylko tyle i nie więcej! Z tej mądrej decyzji MSWiA Owsiak zrobił polityczną tragifarsę tak denną, że sam się czerwienił, gdy te brednie czytał.

Znacznie poważniejsza, bo przekraczająca granice prawa jest prowokacja związana z pozwoleniem na organizację imprezy masowej 23 „Przystanek Woodstock”. Z olbrzymim smutkiem odnotowałem, że ANI JEDEN dziennikarz, po prawnej czy lewej stronie, nie zadał sobie trudu, by sprawdzić, co rzeczywiście jest w pozwoleniu wydanym przez burmistrza Kostrzyna, Pana Andrzeja Kunta. Otóż pismo to jest jednym wielkim prawnym skandalem, lekceważącym dane z ubiegłych lat i przede wszystkim opinie Policji co do kwestii bezpieczeństwa i liczby uczestników 23 „Przystanku Woodstock”.

Owsiak płacze, że dostał takie warunki, jak nigdy dotąd i to go doprowadza do bankructwa. Zgadza się jedynie tyle, że rzeczywiście dostał warunki jak nigdy, bo nigdy wcześniej burmistrz nie podpisał się pod tak niedorzecznymi szacunkami liczby uczestników imprezy, jak w tym roku. Owsiak dostał dokładnie takie warunki, jakie zapisał w swoim wniosku, nie licząc jego wygłupów, które podważały opinię Policji o podwyższonym ryzyku imprezy. Krótko mówiąc w 2017 roku Owsiak wyliczył i zakpił sobie, że na koncerty do Kostrzyna nad Odrą przyjdzie 47 tysięcy ludzi.

Burmistrz Kunt wprawdzie dopisał drugi i średnio zrozumiały prawnie punkt, że liczbę tę fakultatywnie trzeba podnieść do 72 tys., ale i tak jest to niemal o połowę mniej niż w pozwoleniu z 2016 roku.


 

Jak widzimy na załączonych obrazkach Owsiak nie tylko nie dostał najgorszych, ale z naruszeniem ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych dostał fantastyczne warunki zgodne z tym, co sam wnioskował. Dlaczego z naruszaniem prawa?  W związku z permanentnym zaniżaniem liczby uczestników „Przystanków Woodstock” od roku toczy się śledztwo prokuratorskie, które dotyczy imprez z lat 2011-2015. Znam to postępowanie od podszewki, bo sam złożyłem zawiadomienie. O szczegółach w związku z tajemnicą śledztwa nie mogę mówić, ale jak na razie jest to postępowanie bardzo szerokie i skrupulatne. Podstawą zawiadomienia były całkowicie sprzeczne z wnioskami i pozwoleniami na organizację imprez, wypowiedzi samego Owsiaka, raporty NIK i Policji. Bezczelność Owsiaka i poczucie bezkarności jest tak wielkie, że potrafił strofować służby wojewody lubuskiego i Policję, gdy te ratując mu cztery litery mówiły, że Owsiaka 500-700 tysięcy to zabiegi marketingowe. Najważniejsze jest jednak to, że parę tygodni temu Policja wydała opinię, która była wiążąca i dla organizatora i dla organizatora wydającego zgodę, a w niej czytamy, co następuje:


Burmistrz Kostrzyna nad Odrą teoretycznie odnosi się do tej opinii w swojej decyzji, ale nie zmienia nic, jeśli chodzi o zaniżenie liczby uczestników, co więcej publicznie UM Kostrzyn nad Odrą oświadcza, że zgadza się opinią Policji, jednak ostatecznie zatwierdził liczby podane przez organizatora, czytaj Owsiaka. Burmistrz Andrzej Kunt wziął na siebie olbrzymią odpowiedzialność, zrobił dla Owsiaka więcej niż powinien i niż pozwala mu prawo, w zamian usłyszał, że impreza może się odbywać w innym miejscu, ponieważ decyzja jest dla Owsiaka zabójcza. Prezes "Złotego Melona” wszystkie prowokacje wyprodukował wyłącznie po to, aby media nagrzały politycznie temat i cały „dramat” wyssany z kłamliwego palucha. Jest to zachowanie klasyczne dla „Jurka”, czyni tak zawsze, gdy chce odwrócić uwagę od swoich manipulacji. Na głowie ma prokuraturę za poprzednie skandaliczne organizacje festynów, ale jednocześnie ma w sobie tyle arogancji, żeby iść „po bandzie” jeszcze bardziej i jeszcze mocniej zaniżać liczbę uczestników. Robi to wyłącznie dla pieniędzy, kosztem bezpieczeństwa dzieci i młodzieży, konsekwencji się nie boi, bo nieustannie liczy, że dzieci oklejone „serduszkami”, TVN i GW przestraszą prokuraturę i całe państwo. Nie wiem czy prokuratura i państwo się zlękną, ale mnie wygłupy Owsiaka nawet już nie śmieszą, dlatego po analizie dokumentów składam kolejne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Jerzego Owsiaka i burmistrza Kunta, chociaż tak naprawdę, z urzędu, powinna to zrobić Policja.

 

Piotr Wielgucki (Matka Kurka)