Niedawno mieliśmy możliwość uczestniczyć w II Chrześcijańskim Kongresie Społecznym. Jaki efekt dla środowisk chrześcijańskich w Polsce przyniosło to wydarzenie?

W Polsce opinia katolicka jest społecznie i politycznie rozproszona i przez to mało skuteczna. Co prawda niektóre partie odwołują się do wartości katolickich, czy też są przyjaźnie nastawione do Kościoła, ale to wcale nie znaczy, że chcą bronić cywilizacji chrześcijańskiej, zwłaszcza wtedy, gdy to wywołuje kontrowersje społeczne. A ponieważ znaczna część mediów reprezentuje wrogie chrześcijańskim zasadom stanowisko w kwestiach kulturowych, społecznych i politycznych, to partie polityczne mając na uwadze kwestie wyborcze, często niechętnie odnoszą się do katolickich postulatów społecznych. Na ogół chcą je gdzieś schować, aby nie drażnić mediów. Wysuwane są często zarzuty, że to nieodpowiedni czas, że są inne, ważniejsze sprawy, itp. Partie liczą na to, że wyborcy katoliccy będą i tak musieli na nie głosować, bo alternatywa liberalno-lewicowa jest znacznie gorsza dla Kościoła. W efekcie mamy do czynienia z sytuacją podobną trochę do krajów zachodnich, w których lewica gdy dochodziła do władzy to wprowadzała reformy dezorganizujące życie społeczne, a zwłaszcza rodzinne – poprzez ułatwienia rozwodowe, aborcję, eutanazję, destrukcję wychowania, ideologię gender, itp. A gdy prawica dochodziła do władzy, to zamiast odwrócić te nihilistyczne działania, w imię tzw. „spokoju” je akceptowała. Co najwyżej nie prowadziła dalszych destrukcyjnych działań. W efekcie mamy do czynienia z postępującym niszczeniem fundamentów cywilizacji chrześcijańskiej na zachodzie, dla której partie prawicowe nie stały się obrońcą. I chcemy takiej sytuacji uniknąć w Polsce. Na początku lat 90-tych z inicjatywy ZChN wprowadzono prawną ochronę życia dzieci nienarodzonych, co prawda jeszcze niepełną, ale był to znaczący krok w obronie fundamentu cywilizacji chrześcijańskiej, jakim jest poszanowanie życia. Ten sukces był możliwy tylko dzięki bardzo konsekwentnym i uciążliwym działaniom, ale też pokazał, że takie działania przynoszą sukces. Dlatego dziś potrzeba integracji i solidarności różnych środowisk chrześcijańskich, aby wspólnie walczyły o obronę chrześcijańskich zasad społecznych, żeby się wzajemnie wspierały i były bardziej skuteczne. Ważne też, aby skutecznie oddziaływały na życie polityczne, żeby politycy nie odsuwali katolickich postulatów w polityczny niebyt. Opinia katolicka powinna być samodzielna i powinna rozliczać polityków z ich zachowań, a także z ich zaniechań. Powinni być pod stałą presja opinii katolickiej. Dziś nastał czas, aby po bezwarunkowym poparciu dla prawicowych partii nastał czas warunkowego poparcia. Warunkowego, to jest takiego, które jest uzależnione od konkretnych zachowań partii politycznych w zakresie obrony cywilizacji chrześcijańskiej. I dziś Chrześcijański Kongres Społeczny jest właśnie próbą wypracowania samodzielności i skuteczności katolickiej opinii publicznej.

Wkrótce ruszy zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem ustawy zakładającym pełną prawną ochronę życia. Czy, biorąc pod uwagę doświadczenia lat poprzednich, uważa Pan, że uda się projekt szybko wprowadzić w życie? Co powinna zrobić opinia katolicka w przypadku opieszałości rządzących w tej sprawie, albo negatywnego wyniku głosowania? Czy problemy, na jakie napotyka podczas rejestracji obywatelska inicjatywa ws. prawa do życia to przypadek, czy może celowe opóźnianie jej startu?

To wszystko zależy od PiS. Co prawda mamy oficjalne wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i Beaty Szydło, ale nawet w tych wystąpieniach formalnie popierających ustawę mamy niepokojące nuty. Jarosław Kaczyński powiedział, że ma nadzieję, że jego klub poprze ten projekt ustawy, ale ponieważ jest to kwestia światopoglądowa, to w jego klubie nie ma zwyczaju wprowadzania dyscypliny klubowej. Nie jest to prawdą. W sprawie uboju rytualnego, czy w sprawie praw zwierząt w klubie PiS obowiązywała dyscyplina klubowa. Taka zapowiedź – o braku dyscypliny – może oznaczać, że część posłów PiS-u, albo nie weźmie udziału w głosowaniu, albo też nie poprze tego projektu. Już mamy do czynienia z dziwnymi wypowiedziami, m.in. Jarosława Gowina. Przeciąganie przez marszałka Kuchcińskiego rejestracji komitetu zbierającego podpisy zapowiada możliwość podstawiania rożnych formalnych przeszkód. Mam nadzieje, że jednak nie powtórzy się sytuacja z 2007 roku, kiedy debatowano nad poprawkami konstytucyjnymi i kiedy z inicjatywy władz PiS-u wychodziły propozycje różnych działań zmierzających do utrącenia tych poprawek. Były one tak skonstruowane, aby przerzucić odpowiedzialność za porażkę w głosowaniu na inne partie, ale motorem działań zmierzających do ich utrącenia były właśnie władze PiS-u. Mam nadzieję, że tym razem takie działania nie będą prowadzone.

Czy może pan przytoczyć jakieś konkretne działania z tamtego okresu, które PiS stosował, aby torpedować inicjatywę?

Te działania dokładnie opisuje książka Tomasza Terlikowskiego pt. „Zdradzona nadzieja”. Zarówno Prezydent Kaczyński, jak i jego brat, a także pani prezydentowa, bardzo aktywnie zwalczali projekt poprawek konstytucyjnych oraz podejmowali działania na forum parlamentarnym aby je zablokować. M.in. dążyli do zmiany składu komisji zajmującej się tymi poprawkami poprzez włączenie do niej dodatkowych członków, którzy byli przeciwnikami ochrony życia. Także na płaszczyźnie medialnej podjęto działania mające na celu zdezawuowanie tego projektu.

Prawica Rzeczypospolitej od lat powtarza o potrzebie obniżenia i uproszczenia podatków w celu rozruszania gospodarki oraz większym wsparciu państwa dla małych i średnich przedsiębiorców. Dlaczego to jest tak ważne? Jak pan w tym kontekście ocenia działania rządu, np. tzw. plan Morawieckiego?

Polską gospodarkę rynkową budowano po upadku komunizmu w oparciu o przywileje dla kapitału zagranicznego. Ta koncepcja, lansowana przez Leszka Balcerowicza, doprowadziła do zbudowania w Polsce kapitalizmu o charakterze neokolonialnym. Dziś to jest zasadnicza bariera rozwoju gospodarczego naszego kraju. Trzeba odrzucić całą balcerowiczowską koncepcję rozwoju Polski i zastąpić ją koncepcją patriotyzmu gospodarczego. A patriotyzm gospodarczy to nie tylko patriotyzm konsumencki. On jest bardzo ważny, ale zdecydowanie niewystarczający. Potrzeba także zasadniczej zmiany polityki państwa w stosunku do gospodarki. Jej podstawowym celem powinno być przede wszystkim wsparcie rozwoju polskiej, rodzimej przedsiębiorczości. A to oznacza, w pierwszym rzędzie, likwidację przywilejów podatkowych i inwestycyjnych dla kapitału obcego. A także wprowadzenie różnych form wsparcia dla małych i drobnych przedsiębiorstw, bo to są przede wszystkim przedsiębiorstwa polskie. To jest również odbiurokratyzowanie gospodarki, zmniejszenie obciążeń dla tego rodzaju przedsiębiorstw i wsparcie możliwości ich rozwoju poprzez zamówienia publiczne. Państwo poprzez możliwości regulacyjne ma wiele możliwości wspierania rodzimej przedsiębiorczości. Choćby przez wprowadzenie wolnych od handlu niedziel wspieramy lokalny handel. Nasze środowisko, skupione w Prawicy Rzeczpospolitej, zdecydowanie nie tylko wspiera zmianę polityki gospodarczej, ale co więcej, to nasze środowisko, działające wcześniej w ZChN, było inicjatorem działań na rzecz patriotyzmu gospodarczego. Dziś trzeba budować ten patriotyzm zarówno na poziomie państwa, jak i na poziomie konsumenckim. Bez takiej bowiem polityki gospodarczej nigdy nie będziemy rozwiniętym gospodarczo krajem.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Paweł Kubala