W jutrzejszym numerze Plus Minus Marek Cichocki mówi o kwestii imigrantów w państwie Merkel tak: "Wiele wskazuje na to, że media zataiły te informacje, ponieważ inaczej musiałyby na własną rękę przełamać wszystkie podstawowe mity związane z przyjmowaniem uchodźców ustanowione przez polityków". 

I dalej: "Za decyzją o otwarciu granic bez wątpienia krył się również niemiecki idealizm, który czasami również miewa tak nieobliczalne konsekwencje jak niemiecki pragmatyzm. Już po atakach w Paryżu było widać, że w medialnym przekazie w Niemczech jest absolutnie nie do przyjęcia łączenie tych ataków z problemem niekontrolowanej migracji, która od lata zeszłego roku znacznie przybrała na intensywności". 

Germanista przywołuje również znamienne wydarzenie jakie miało miejsce w pewnej dyskusji w jednym z niemieckich programów telewizyjnych: "Jest udokumentowany przypadek sprzed tygodnia pewnego profesora kryminologii, który opisywała „FAZ”. Otóz ten kryminolog, który zresztą parę lat temu był ministrem sprawiedliwości w niemieckim landzie, został zaproszony jako ekspert do jednego z głównych kanałów publicznej telewizji. Na wstępie został przez prowadzącą poinformowany, że w rozmowie nie może on poruszyć problemu migrantów. Profesor bardzo się zdziwił i odparł, że to jest raczej niemożliwe, by nie poruszyć tej kwestii w odniesieniu do wydarzeń sylwestrowych, na co prowadząca stwierdziła, że w takim razie rozmowa się nie odbędzie…" I dodaje: - Jakakolwiek krytyka polityki migracyjnej czy samych uchodźców także z tego samego powodu jest na cenzurowanym. Problem w tym, że to podejście mediów zaczyna się całkowicie rozchodzić ze społecznymi nastrojami.

"W mediach nad Renem wymyśla się różne sposoby opisu sprawców, na przykład mówi się „osoby o ciemnej karnacji”. A pewne rzeczy są już dla wszystkich oczywiste. Doskonale wiadomo, że część sprawców legitymowana przez policję w Kolonii miała papiery imigracyjne, a część to byli Syryjczycy, którzy starają się w Niemczech o azyl" - mówi filozof Marek Cichocki.

Więcej w Plus Minus