O inwigilacji dziennikarzy oraz środowisk konserwatywnych za czasów rządów PO-PSL, a także o nieustępliwości w pełnieniu swego powołania rozmawiamy z księdzem Stanisławem Małkowskim.

 

Mówiąc o inwigilacji dziennikarzy i środowisk obrońców życia za czasów poprzedniego rządu, mówił ksiądz, że "Jezus robił swoje, a miał obok siebie Judasza". Czy zdziwiły księdza o takiej inwigilacji, jaka miała miejsce w III RP?

III RP stanowi kontynuację PRL. Nie bez przyczyny zresztą określa się ją mianem „PRL bis”. Tym samym sprawa inwigilacji, ani mnie nie zdziwiła, ani nie zaskoczyła. Można powiedzieć, że jestem do inwigilacji przyzwyczajony, jako że inwigilacja wobec mojej osoby zaczęła się już w latach sześćdziesiątych i trwała przez kolejne dekady, przypuszczam, że aż do lat dziewięćdziesiątych. Teraz wiem, że działo się tak również obecnie. Byłem inwigilowany jak obrońca dzieci poczętych, jako obrońca krzyża, jako ksiądz który odprawiał msze święte za ojczyznę.

Jakie mogły być powody zainteresowania osobą Księdza?

Moje liczne wypowiedzi, tak na piśmie, jak i te w kościele, mogły i mogą wzbudzać zainteresowanie służb specjalnych, które działały z tych samych pobudek jak za PRL, nie chcąc naszej polskiej tożsamości, wiary, kultury i tradycji katolickiej. Za inwigilacją jak sądzę, szły też działania operacyjne mające na celu poszerzanie negatywnej opinii o Kościele, jak i konkretnych księżach oraz uczulanie przełożonych, by takich niewygodnych księży mieli na uwadze, a nawet karali.

Wspominana przez księdza judaszowa postawa jest więc kontynuacją tego, co już było w dawnych czasach?

Tak. Przez całe dzieje Kościoła ta postawa się ujawnia w różnych formach. Oczywiście występują tu różne stopnie zaangażowania, ale wszędzie ten czynnik judaszowy może się pojawić, może wynosić tak jak w Wieczerniku jedną dwunastą, albo więcej. Zawsze mogą znaleźć się ci, którzy będą brać udział w działaniach operacyjnych, lub współpracować z inwigilującymi.

Czy przesadą byłoby twierdzić, że ci którzy doświadczają takich prześladowań, a mimo wszystko się nie poddają, prezentują tak ewangeliczną jak i patriotyczną postawę? Przecież niektórzy inwigilowani dziennikarze musieli przypuszczać, że to się dzieje.

To prawda. Bardzo szanuję taką postawę, gdy dziennikarz dąży za wszelką cenę do głoszenia prawdy, nie bacząc na przeciwności i nie stosując taktyki kompromisu, czy autocenzury, po to żeby nie narazić się ewentualnym inwigilatorom. Nie bacząc na konsekwencje z utratą stanowiska włącznie, robili, co do nich należy i ja to szanuję.

Czy możemy liczyć, że teraz uda się ostatecznie ukrócić takie praktyki, jakie miały miejsce za czasów poprzednich rządów i nie będzie już do nich powrotu?

Mam nadzieję, że tak będzie. Trzeba jednak pamiętać, że wciąż działają u nas różne zagraniczne służby, często działające w powiązaniu z krajowymi informatorami. Nie sądzę, aby tak łatwe było zlikwidowanie ich oddziaływania. Na przeszkodzie stają współczesne relatywistyczne, czy nihilistyczne ideologie oraz duch poprawności politycznej, lub ideologie w rodzaju gender, czy multi-kulti. Jakiś wpływ zawsze pozostanie, choćby wynikający z działalności ośrodków zagranicznych, które nawet oficjalnie mogą stosować wobec nas i naszych polityków pewne formy szantażu i skłaniać ich, by w imię realizacji swych interesów stosowali taktykę ustępstw.

Na zakończenie można by więc powtórzyć, że powinni działać mimo owych „judaszy” u boku.

Dokładnie. Jezus działał mimo przeciwności. To samo można powiedzieć o wielu innych bohaterach, jak o księdzu Jerzym Popiełuszce, który był bardzo ostentacyjnie inwigilowany, w pewnej mierze po to, by go całkowicie „zafarbować” tą otoczką funkcjonariuszy działających wokół niego. Przez ówczesne władze był również inwigilowany kierowca Popiełuszki bardzo bliski księdzu, robił jednak swoje. Dla Popiełuszki ta ostentacyjna inwigilacja była pewną udręką, ale się nie poddawał. Informatorów miał wokół siebie również Jan Paweł II, czy prymas Stefan Wyszyński. Zresztą to chyba prymas Wyszyński powiedział, że woli mieć obok siebie kogoś, o kim wie, że jest donosicielem, niż podejrzewać osoby, co do których nie ma pewności. W każdym razie pokazywali oni, że nie wolno się poddawać mimo przeciwności.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW