Znany muzyk i równie znany zaciekły wróg obecnej władzy goszcząć w programie Jarosława Kuźniara, podzielił się receptą na wesołe życie, a także stwierdził, że gdy nadarzy się okazja, zabierze ze sobą jakiegoś narodowca na tamten świat.

Kuźniak i Maleńczuk w programie "Onet Rano" rozmawiali o obecnej sytuacji politycznej w kontekście nadchodzącego Święta Niepodległości i zbliżających się marszów - Marszu Niepodległości i tego organizowanego przez KOD. 

Jak przyznawał Maleńczuk, ONR-owcy wysyłają mu pogróżki, grożąc mu, że "go dorwą". Muzyk jednak stwierdził, że się ich nie boi.

"Ale to wszystko jest na odległość jak do mnie przyjdą to przynajmniej jednego wezmę ze sobą" - powiedział Maleńczuk, przy czym dodał, że "zaprasza do tańca" i że "łatwo nie będzie". 

Muzyk powątpiewał w to, że 11 listopada stolicę mogą czekać zamieszki. Jak analizował, środowiska narodowców są zbyt sprytne, by decydować się na taki krok, zaś w KOD nikt nie byłby w stanie tego zrobić, jako że to środowisko składa się w ocenie Maleńczuka głównie z sześćdziesięcioletnich kobiet. 

Maleńczuk dziwił się też niemiłosiernie, że współczesna młodzież chce uczestniczyć w tego rodzaju wydarzeniach jak Marsz Niepodległości, czy w ogóle angażować się w jakąkolwiek działalność o charakterze patriotycznym. 

"Rzecz jest w tym, że jak miałem 20 lat to mi się za diabła nie chciało maszerować. Co to za rozrywka? Ja pierniczę! Poszukałbym jakiejś dziewczyny, poszedł na piwo, zrobił imprezę. A nie kurczę ubierał się w jakieś paramilitarne, kretyńskie ciuchy" - mówił artysta. 

emde/onet.pl