- Jażdżewski był zbyt łagodny - pisze Piotr Szumlewicz, lewicowy publicysta
- Cóż takiego strasznego powiedział Jażdżewski? Czy zwyzywał wiernych? Użył przekleństw albo inwektyw? Nawoływał do przemocy? Nic z tych rzeczy. - twierdzi dziennikarz
- Najbrutalniejsze sformułowania, których użył, dotyczyły niewyjaśnionych skandali pedofilskich Kościoła, braku mandatu moralnego do sprawowania funkcji sumienia narodu kleru – czarnoksiężników, którzy liczą, że przy pomocy zaklęć i manipulacji złymi emocjami, zdobędą władzę nad duszami Polaków. - czytamy
Według Szumlewicza, "wystąpienie było utrzymane w tonie filozoficznej pogadanki, a krytyka polskiego Kościoła była przeplatana pozytywnymi odniesieniami do Chrystusa i papieża Franciszka"
Jego zdaniem, "prawicowym komentatorom nie chodzi o mowę nienawiści, agresję czy pogardę". Jak dodaje, "w wystąpieniu Jażdżewskiego ich po prostu nie było".
- Chodzi im o obronę uprzywilejowanej roli kleru i o to, że Kościół ma być poza i ponad krytyką. Chodzi o zastraszenie każdego, kto nie boi się wskazywać nadużyć i patologii kleru. - pisze Szumlewicz
I apeluje:
"Kościół jest jednym z największych wrogów wolności, demokracji, praw człowieka, a walka z nim to moralny i obywatelski obowiązek."
bz/strajk.eu