Robert Lewandowski skomentował skandaliczną sytuację, która miała miejsce podczas wczorajszego meczu z Rumunią, gdy rzucona przez rumuńskich kibiców petarda wybuchła mu prosto w twarz. Ocenił też grę Biało-Czerwonych i fakt, że wyprzedził Kazimierza Deynę w klasyfikacji najlepszych strzelców reprezentacji. 

Jak mówił o wybuchu petardy w wywiadzie dla TVP:

"W pierwszych minutach po wybuchu petardy oddźwięk był duży, stałem bardzo blisko, więc potrzebowałem chwili, by dojść do siebie. Na szczęście teraz wszystko jest już w porządku"

Na pytanie, czy mecz powinien zostać przerwany w tamtym momencie, odpowiedział: 

"Szczerze mówiąc, nie wiem, jak ta sytuacja wygląda w praktyce. Czy gdybym rzeczywiście nie był w stanie grać, mecz zostałby przerwany. Sędzia powiedział mi, że będę miał tyle czasu, ile będę potrzebował i mecz zostanie wznowiony, gdy będę w stanie wrócić do gry. Tak się stało. Nie wiem, czy sędzia powinien przerwać mecz, czy nie, gdyby było inaczej".

Tak Lewandowski skomentował pierwszą bramkę dla Polski strzeloną przez Kamila Grosickiego: 

"Widziałem, że Kamil wchodzi w obronę jak w masło, wiedziałem, że albo zagra do mnie, albo zrobię mu miejsce i pójdzie sam. Wybrał drugą opcję, strzelił nie do obrony i chwała mu za to".

Zaś tak skomentował drugiego gola dla Polaków, którego strzelił on sam:

"Kamil wchodził w pole karne i rumuński zawodnik czekał, aż mu podam, dlatego zdecydowałem się zejść. Wyszedłem na czystą pozycję i nie pozostało mi nic innego jak oddać strzał. Była to dla mnie i dla Kamila bliźniacza sytuacja".

Lewandowski strzelając wczoraj dwie bramki, nie tylko umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji strzelców w eliminacjach (ma na koncie już 7 trafień), ale też wyprzedził Kazimierza Deynę w klasyfikacji strzelców reprezentacji Polski (Deyna ma 41 goli, Lewandowski 42). Skomentował to jednak bardzo skromnie: 

"Mogę być tylko dumny i cieszę się z tego, ale dla mnie najważniejsze w tym momencie jest to, że zdobyliśmy kolejne 3 punkty. Musimy iść w tych eliminacjach od zwycięstwa, do zwycięstwa, wtedy nikt nam nie zagrozi. Trzeba sobie też jednak zdawać sprawę, że nie będzie łatwo".

emde/TVP Sport, Fronda.pl