1. Rzecznik Prezydencji niemieckiej w Radzie Europejskiej poinformował w mediach społecznościowych, że w trialogu przedstawicieli Parlamentu Europejskiego, Komisji i Prezydencji osiągnięto wstępne porozumienie dotyczące powiązania przyszłych wydatku z budżetu UE z praworządnością.

Natychmiast po tym komunikacie europosłowie Platformy Andrzej Halicki i Radosław Sikorski na konferencji prasowej w Sejmie wyrazili radość, że polski rząd będzie mógł być karany odebraniem środków z przyszłego budżetu UE.

Wprawdzie europoseł Halicki zapewniał, że delegacja Platformy doprowadzi to tego, żeby w sytuacji zablokowania pieniędzy dla Polski, nie ucierpieli beneficjenci środków europejskich w naszym kraju ale to oczywiście zapewnienia zupełnie gołosłowne.

2.To zadziwiające, że europosłowie wybrani w Polsce otwarcie cieszą się, że naszemu krajowi mogą zostać odebrane środki europejskie i w ten sposób jak twierdzą zostanie ukarany „rząd PiS” ale w przypadku polityków Platformy realizujących od 5 lat strategię „ulica i zagranica” już nic nie może zaskakiwać.

Ta radość europosłów Platformy jest jednak przedwczesna, porozumienie które osiągnięte w trialogu jest porozumieniem wstępnym i mimo tego, że ma mieć charakter rozporządzenia przyjmowanego przez Parlament i Radę, to w oczywisty sposób jest powiązane z wieloletnim budżetem UE na lata 2021-2027, który Rada przyjmuje jednomyślnie i Planem Odbudowy, który z kolei musi być przyjęty przez parlamenty 27 państw członkowskich.

Polska i inne kraje UE mają więc co oczywiste prawo weta w stosunku do tych dwóch planów finansowych i jak zapowiedział wicepremier Jarosław Kaczyński nasz kraj z weta skorzysta, w sytuacji kiedy nie zostanie uszanowany kompromis zawarty 21 lipca na 4-dniowym posiedzeniu Rady Europejskiej w Brukseli.

3. Przypomnijmy, że wprawdzie szefowie rządów 27 krajów UE w lipcu tego roku, zgodzili się na powiązanie przyszłych wydatków z budżetu UE z praworządnością ale mechanizm ten miał nawiązywać do traktatowych zapisów o ochronie interesów finansowych UE, a więc miał mieć na celu walkę z zagrożeniami przy wydatkowaniu środków europejskich takimi jak: korupcja, niegospodarność, czy defraudacja.

Prezydencja niemiecka chcąc przypodobać się najbardziej radykalnym oczekiwaniom formułowanym po lewej stronie PE, zaproponowała mechanizm, który ma dać Komisji Europejskiej w zasadzie wolną rękę w arbitralnym i selektywnym karaniu państw członkowskich.

Wygląda więc na to, że KE wcale nie potrzebuje mechanizmu do ochrony interesów finansowych PE, a raczej ideologicznej pałki, którą będzie okładała rządy krajów, których w Brukseli się nie lubi.

Na taką propozycję nie może być zgody także i z tego powodu, że dubluje ona mechanizm wynikający z art. 7 TUE, dodatkowo marginalizując rolę Rady UE i Rady Europejskiej w procesie oceny naruszenia praworządności, a także pozbawiając tę procedurę charakteru wieloetapowości, czym rażąco narusza prawa państwa członkowskiego, pod adresem którego kierowane są zarzuty.

4. Należy także przypomnieć że osiągnięcie porozumienia na lipcowym szczycie Rady obejmowało łącznie: WRF na lata 2021-2027, Fundusz Odbudowy, zgodę na nowe zasoby własne, a także praworządność rozumianą jako ochronę interesów finansowych UE i że brak porozumienia z PE w jakiejkolwiek z tych spraw, oznacza jego zakwestionowanie.

To porozumienie miało charakter kompromisowy, każdy z premierów z czegoś ustąpił, każdy z nich zgodził na rozwiązania, które nie do końca są korzystne dla jego kraju, tylko po to aby uzyskać konsensus we wszystkich czterech obszarach.

Polska zgodziła się między innymi na utworzenie nowych źródeł tzw. zasobów własnych (miedzy innymi unijnego podatku od nieprzetworzonego plastiku, który będzie dla nas sporym obciążeniem), a także wprowadzenia mechanizmu praworządności ale rozumianego jako ochrona finansowych interesów UE ale tylko dlatego, że umożliwi to uruchomienie środków z unijnego budżetu na lata 2021-2027 i Funduszu Odbudowy.

Sumarycznie z obydwu tych Funduszy w ciągu najbliższych 7 lat Polska otrzyma około 160 mld euro (125 mld euro w postaci dotacji i 35 mld euro w formie pożyczek) i będzie jednym z głównych beneficjentów unijnych środków.

5. Mimo tak ogromnych unijnych środków postawionych nam do dyspozycji nie możemy jednak pozwolić aby jednocześnie dać do ręki unijnych urzędników poza traktatowy instrument, przy pomocy którego będzie się w przyszłości narzucać nam wartości, które są obce naszej kulturze albo też wręcz nas podporządkowywać

Europosłowie Platformy cieszą się więc przedwcześnie, że obecny polski rząd pozwoli, aby nasz kraj był pozbawiany środków z unijnego budżetu w sytuacji kiedy corocznie wpłacamy do niego około 20 mld zł (4,5 mld euro).

Zbigniew Kuźmiuk