Przede wszystkim należy powiedzieć, że zły jest ten analityk, który zajmuje się zgadywaniem przyszłości. Wojna jest tematem niezwykle złożonym i na jej wynik wpłynąć może bardzo wiele różnych czynników trudnych do przewidzenia. Dlatego moim zdaniem, zadaniem dobrego analityka musi być jedynie wskazanie ważnych czynników i określenie też możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji. Niektóre z tych scenariuszy mogą być bardziej prawdopodobne, inne mniej prawdopodobne.
W chwili obecnej większość analityków jako scenariusz główny określa możliwe zamrożenie konfliktu na zasadzie tzw. ‘zgniłego kompromisu”, w którym Ukraina straci okupowane tereny i prawdopodobnie nie przystąpi do struktur zachodnich, ale Rosja razem z tym nie otrzyma tych terenów, których się domaga, nie rozbroi ukraińskiej armii i nie otrzyma kontroli politycznej nad Ukrainą. Inaczej mówiąc – zawieszenie broni według aktualnej linii frontu. Z tymi „podstawowymi scenariuszami” przedstawianymi przez zachodnich analityków istnieje jednak jeden problem. Proszę przypomnieć sobie jakie analizy sporządzano 2 lata temu czy powiedzmy rok temu? Rok temu zakładano zazwyczaj, że wojna na wyczerpanie doprowadzi do nieuchronnego zwycięstwa Rosji jako tej strony, która posiada o wiele większe zasoby. Zakładano również, że bez dostaw z zachodu pocisków artyleryjskich i rakiet do systemów OPL, ukraińskie zdolności do obrony będą szybko się kurczyć. Nazywano różne okresy, kiedy Ukraina padnie po zakończeniu dostaw uzbrojenia z USA. Nikt nie zakładał wtedy sytuacji, w której ukraińskie dążenie do znalezienia asymetrycznej odpowiedzi na rosyjską przewagę doprowadzi do tak mocnej dronizacji pola walki i że Ukraińcom uda się stworzyć zupełnie nową technologię, taką jak na przykład drony przechwytujące i nowy przemysł produkujący nowego typu uzbrojenie w ogromnych ilościach.
Analitycy budują swoje teorie opierając się o wizję wstecz. Budują je na fundamencie tego co wiedzą o wojnie dnia wczorajszego nie będąc w stanie zazwyczaj przewidzieć kierunku rozwoju konfliktu. To pierwszy problem tych analiz. A drugim problemem jest ten, że budowane one są na podstawie założeń tego co jest racjonalne zgodnie zachodniej logiki. Czyli w większości zakłada się, że Rosja postąpi racjonalnie w tym stylu w jakim postąpiłby jakiś kraj zachodni w podobnej sytuacji postawiony. To jest dużym błędem bo nie uwzględnia to specyfiki rosyjskiej. Sposobu podejmowania decyzji i pewnych ograniczeń i upośledzeń rosyjskiego reżimu.
Co konkretnie mam na myśli? Na przykład założenie iż w pewnym momencie rosyjski reżim uzna, że cena kontynuowania wojny dla niego jest zbyt wysoka, więc doprowadzi to do zawieszenia broni, bo przecież Rosjanie zachowają się racjoanlnie i kiedy wykalkulują sobie, że kontynuowanie wojny się nie opłaca, to ją zatrzymają, prawda? Otóż nieprawda. Ta nasza kalkulacja po prostu nie obejmuje wielu czynników, które są dla Rosji ważne. I nie uwzględnia również tego, że percepcja swoich własnych zdolności w tej wojnie na Kremlu może być zupełnie inna niż te oceny zachodnie. Rosja już teraz straciła w tej wojnie w zasadzie cały zasób rezerw sprzętowych gromadzonych przez Związek Radziecki przez wiele dziesięcioleci i zużyła większość swoich rezerw finansowych, osiągając jedynie częściową kontrolę nad regionem Donbasu i dwóch innych ukraińskich obwodów. Już to z punktu widzenia zachodniego racjonalizmu jest absurdalnym stosunkiem kosztów do zysków. Tym niemniej Rosja była gotowa tę cenę zapłacić. Mało tego, jeżeli byśmy założyli, że Rosja myśli o zawieszeniu broni, to najlepszy moment dla jego wprowadzenia właśnie minął. Był to okres wczesnych rządów Donalda Trumpa, kiedy Kreml miał przychylność amerykańskiej administracji i neutralny stosunek do niego znacznej części wyborców – republikanów. Moskwa jednak postawiła zaporowe żądania na drodze do porozumienia na linii Rosja-USA. Nie zademonstrowała żadnej gotowości do realnego porozumienia się. To spowodowało zmianę podejścia Waszyngtonu i znaczącą zmianę nastrojów prawicowych wyborców w USA, którzy obecnie są bardziej negatywnie nastawieni do Moskwy niżeli wyborcy demokratów, co też wpłynie na decyzję w Waszyngtonie w dłuższej perspektywie. Inaczej mówiąc, Kreml zakłada, że osiągnięcie swoich celów, które dla zachodu wyglądają jako nierealistyczne, są dla niego ważniejsze niż odbudowa stosunków z USA i utrzymanie kontroli nad tymi terenami, które udało się stanem na dziś zająć. Rosyjscy decydenci uważają jak widać, że stosunek koszt-efekt dla nich w wypadku kontynuowania wojny jest nadal o wiele bardziej akceptowalny niżeli konsekwencje potencjalnego zatrzymania wojny. Ponieważ to co dla zachodu może wyglądać jako umiarkowany sukces Moskwy, w samej Rosji może być postrzegane jako porażka.
Zachodni analitycy nie rozumiejąc wewnętrznej struktury rosyjskiego społeczeństwa i państwa mogą również nie rozumieć tych czynników które realnie mogą destabilizować ten system przekładając swoje realia na rosyjskie. W państwie, w którym rządzi kult siły i wiara w potęgę własnego państwa ... utrata miliona żyć ludzkich na ołtarzu tej potęgi może być ceną zupełnie akceptowalna dla społeczeństwa a destabilizować system może akurat niezdolność do podbicia sąsiedniego państwa na wojnę w której spalono tak ogromne zasoby.
To prowadzi nas do konkluzji w której na Ukrainie może wcale nie dojść do zawieszenia broni, bo nie nadejdzie ten moment w którym Rosja uzna, że dla niej kontynuowanie wojny się już nie opłaca. Odwrotnie zachęcona tym bardzo umiarkowanym sukcesem, który udało się osiągnąć, Rosja może zwiększyć stawkę w grze i rzucić wszystkie dostępne zasoby dla złamania karku Ukrainie. Aż do momentu kiedy wysiłek wojenny nie doprowadzi do wewnętrznego załamania się samej Rosji, które z kolei może nastąpić właśnie w tym momencie kiedy Rosjanie uświadomią sobie niezdolność obecnego kierownictwa na Kremlu do podbicia Ukrainy co zostanie odebrane jako wielka porażka zagrażająca samemu statusowi Rosji jako mocarstwa. W skrajnie scentralizowanej strukturze społecznej i państwowej Rosji, jej kierownictwo również ma niewielką szansę, żeby w odpowiednim czasie rozpoznać ten moment nadchodzącej katastrofy. To jest ten sam problem, który już kilka razy doprowadził to państwo do upadku w latach 1917 i 1991. Kierownictwo na Kremlu po prostu nie widzi tej granicy, po przekroczeniu której następuje rozpad.
Dla Ukrainy zaś ten scenariusz oznacza ciężki okres, kiedy nacisk Rosji będzie tylko wzrastał. I przede wszystkim od samych Ukraińców zależy, czy będa oni w stanie znależć po raz kolejny asymetryczną odpowiedź na rosyjską przewagę scentralizowanej machiny wojennej i znaczącą przewagę liczebną. W tym scenariuszu Ukraina albo sama nie wytrzyma tego nacisku i zapadnie się szybciej niż Rosja... albo zrobi po raz kolejny to, co już zrobiła w trakcie tej wojnie kilkakrotnie – użyje swojej kreatywności i znajdzie tą odpowiedź która pozwoli jej przetrwać chociażby o jeden dzień dłużej niż Rosja. I wtedy... i tylko wtedy, Ukraina odzyska wszystkie tereny jakie będzie chciała sama odzyskać.
Ale tak jak opisałem to wyżej, jest to tylko jeden z możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji.