W okręgach wyborczych, gdzie była Nowa Prawica, ugrupowanie Jurka uzyskało średnio 0,38 proc. poparcia, natomiast tam, gdzie nie startowała partia Korwin-Mikkego, na Komitet Wyborczy Prawica głosowało średnio 0,85 proc. wyborców. Oznacza to wzrost poparcia aż o prawie 124 procent!

 

Nowa Prawica uzyskała większe poparcie w okręgach wyborczych, w których nie startowała Prawica Jurka. Jednak nie są to już tak wielkie różnice jak w pierwszym przypadku. Tam, gdzie w wyborach brała udział zarówno Nowa Prawica Korwin-Mikkego, jak i Prawica Jurka, to pierwsze ugrupowanie uzyskało poparcie na średnim poziomie prawie 1,8 proc., podczas gdy w okręgach, w których nie było Komitetu Wyborczego Prawica, na Nową Prawicę głosowało średnio ponad 2,06 proc. wyborców. Oznacza to wzrost poparcia dla Nowej Prawicy o prawie 15 procent.

 

Palikot zyskał

Na fakcie, że Nowa Prawica nie startowała aż w dwudziestu okręgach wyborczych, oprócz Prawicy Jurka zyskały także inne ugrupowania. W okręgach, gdzie była Nowa Prawica, Ruch Palikota miał średnie poparcie rzędu 9,68 proc., a tam, gdzie Nowej Prawicy nie było – 10,48 procent. Oznacza to wzrost o 8,26 procent. Z kolei jeśli chodzi o Komitet Wyborczy Polska Jest Najważniejsza, to analogicznie brak Nowej Prawicy skutkował wzrostem średniego poparcia z 2,08 proc. do 2,22 proc., czyli o 6,73 procent.

 

W okręgach wyborczych, w których nie startowała zarówno Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego, jak i Prawica Marka Jurka, w porównaniu z okręgami, gdzie oba ugrupowania brały udział w wyborach, średnie poparcie dla partii Polska Jest Najważniejsza niewiele wzrosło, bo tylko o 2,8 proc., podczas gdy w analogicznej sytuacji bardzo zyskał Ruch Palikota. Na komitet wyborczy polityka z Lublina w pierwszym przypadku oddano 10,97 proc. głosów, podczas gdy w drugim – 8,75 procent. Oznacza to, że brak obu prawicowych ugrupowań spowodował zwiększenie poparcia dla partii Janusza Palikota aż o 25,4 procent.

 

Twierdza Kraków

Największe poparcie (3,31 proc.) Nowa Prawica uzyskała w okręgu obejmującym Kraków, a najmniejsze – w okręgu krośnieńskim, obejmującym Polskę południowo-wschodnią (1,41 proc.). Największe poparcie wśród kandydatów startujących z list Nowej Prawicy do Sejmu uzyskali: Stanisław Żółtek z Krakowa (9260 głosów – 1,83 proc.), Robert Maurer z Wrocławia (6366 głosów – 1,28 proc.) oraz Mieczysław Burchert z okręgu podwarszawskiego (5505 głosów – 1,22 proc.). Nie są to złe wyniki, biorąc pod uwagę, że do Sejmu dostali się kandydaci, którzy uzyskali poniżej 4 tysięcy głosów poparcia: Leszek Jastrzębski (3075 głosów), Marcin Kierwiński (3580 głosów) i Ligia Krajewska (3590 głosów) – wszyscy z warszawskiej listy Platformy Obywatelskiej.

 

Bez szans za Sejm

Nie do końca uprawniony jest też pogląd, że to głównie zablokowanie startu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego w dwudziestu okręgach wyborczych przyczyniło się do klęski wyborczej tej partii. Mianowicie gdyby przyjąć, że w okręgach wyborczych, gdzie Nowa Prawica nie startowała, poparcie byłoby takie samo jak w okręgach, gdzie startowała, to liczba oddanych na tę partię głosów zwiększyłaby się z 1,06 proc. do 1,91 proc., co oznacza, że choć średnie poparcie byłoby większe o 80,2 proc., to i tak ugrupowanie nie znalazłoby się w Sejmie. Licząc w liczbach bezwzględnych, byłby to wzrost ze 151,8 tys. głosów do prawie 273,6 tys. głosów.

 

Jednak z drugiej strony należy mieć na uwadze istotny fakt, że w wyniku blokady Komitetu Wyborczego Nowej Prawicy w wyborach z okręgu warszawskiego nie wystartował popularny i charyzmatyczny lider ugrupowania – Janusz Korwin-Mikke, dzięki któremu z pewnością wynik wyborczy tej partii byłby znacznie lepszy. Wystarczy porównać poparcie, jakie uzyskał Korwin-Mikke w pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2010 roku, kiedy oddało na niego głos prawie 416,9 tys. wyborców.

 

Jest jeszcze jeden aspekt sprawy. Jak powiedział w telewizji Polsat News Janusz Korwin-Mikke, wskutek informacji o kłopotach z zarejestrowaniem list w całym kraju nawet w okręgach, w których listy Nowej Prawicy były zarejestrowane, wyborcy nie oddali głosu na jego partię.

 

– W wyniku tego, że poszła informacja,że my nie startujemy, że przegraliśmy w sądzie, że nie można na nas głosować, to nawet w tych okręgach, gdzie można było na nas głosować, ludzie nie wiedzieli, że mogą na nas głosować – mówił Janusz Korwin-Mikke w Polsat News. Ponadto z powodu blokady okręgu warszawskiego na Nową Prawicę nie mogli głosować Polacy przebywający za granicą, co też odjęło temu ugrupowaniu część głosów. Biorąc powyższe pod uwagę, można oszacować, że gdyby nie zablokowanie przez Państwową Komisję Wyborczą, Komitet Wyborczy Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego uzyskałby około 3-4-procentowe poparcie w skali kraju. To nadal pozostawiłoby jedyną konserwatywno-liberalną partię na polskiej scenie politycznej poza Sejmem, ale przysługiwałaby jej dotacja budżetowa.

 

PKW w roli głównej

Jedno jest pewne i oczywiste: blokada Nowej Prawicy przez Państwową Komisję Wyborczą uniemożliwiła tej partii prowadzenie równej walki wyborczej z innymi ugrupowaniami i spowodowała, że tegorocznych wyborów parlamentarnych w Polsce nie można nazwać w pełni demokratycznymi (podobnie zresztą jak brak PJN na 200 listach wyborczych w okręgu szczecińskim).

 

Państwowa Komisja Wyborcza, która została powołana w celu sprawnego i uczciwego przeprowadzenia wyborów, swym działaniem spowodowała, że wielu wyborców nie mogło oddać swojego głosu na popieraną przez siebie opcję polityczną. Zyskały na tym inne ugrupowania. Na zablokowaniu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego najwięcej zyskał Ruch Palikota, ponieważ oba pozostałe omawiane tutaj komitety wyborcze (PJN i Prawica Jurka) i tak nie przekroczyły 5-procentowego progu wyborczego i nie dostały się do Sejmu - pisze Tomasz Cukiernik.

 

JW/NajwyzszyCzas.pl