Uchodźcy to bliźni w potrzebie, którym trzeba pomóc. Dlatego duże nadzieje etyk wiąże z ostatnim apelem papieża Franciszka: „myślę, że to jest ten moment, w którym kościół może odegrać bardzo ważną rolę w kształtowaniu świadomości, ale też budowaniu pewnej kultury: że obcego się nie odpycha. Nie odpycha się człowieka w potrzebie” – mówił w Radiu TOK FM. Stąd przyjęcie uchodźców to szansa, by „zmieniać nasze myślenie o życiu”.

„Pamiętajmy jednak, że pierwszy krok, gdy się spotyka człowieka w nieszczęściu, polega na tym, by dać mu dach nad głową i nakarmić go. Poza tym, myślę, że kościół może trochę obniżyć panikę, jaka nagle zapanowała”. Panika powiedźmy sobie szczerze uzasadniona, biorąc pod uwagę doniesienia, że wśród uchodźców mogą być islamscy terroryści. Te wątpliwości jednak nie przekonują etyka. Dzielenie uchodźców na chrześcijan i nie-chrześcijan uważa za skandal: „najwięcej zaszkodzili w Polsce publicyści tzw. katoliccy. Kiedy słuchałem niektórych z nich, nazwisk może nie będę wymieniał, to wręcz czerwieniłem się ze wstydu. Dlatego, że próbuje się dzielić uchodźców na chrześcijan i nie-chrześcijan. Zrozumiały jest podtekst lęków przed skrajnymi islamistami, dżihadystami, ale widzieć w każdym uciekinierze terrorystę - to wielkie nadużycie logiczne”.

Ks. Wierzbicki odniósł się także do wszystkich, którzy krytykują pomysł przyjmowania w Polsce tysięcy uchodźców: „Nienawiść sączy się często cienkimi, wąskimi strumyczkami, a później wybucha rzeką. Więc trzeba być bardzo odpowiedzialnym za to, co się mówi. Nienawiść to jest ciągle coś, co wisi w powietrzu i to jest coś, co jest niedobre. Ale potrzeba przede wszystkim spokoju, nie trzeba popadać w panikę, bo panika prowadzi do otumanienia i wtedy nie wiemy, co dalej robić”.

A może paniki by nie było, gdyby sami uchodźcy nie dawali nam do niej pretekstu?

 

MT/Radio Tok FM