Marta Brzezińska: Żebranie o pieniądze na ulicy jest grzechem? Czy próba zaradzenia swoim problemom finansowym w takiej formie to pójście na łatwiznę?

 

Ks. Jacek Stryczek: Jest przede wszystkim nielegalne. Ale zostawiając kwestie prawne, to jeśli ktoś nagle znajduje się w sytuacji kryzysowej, raczej nie kieruje swoich pierwszych kroków na ulicę, ale zwraca się do rodziny i znajomych o pomoc. Rozumiem też, że często problemy nawarstwiają się, że ktoś nagle znajduje się w sytuacji bez wyjścia, nie wie, jak znaleźć rozwiązanie. Jednak problem żebractwa jest raczej pokłosiem starego systemu w którym było mało miejsc pracy. Jeśli ktoś nie miał ziemi, mógł liczyc tylko na prace dorywcze.

 

Żebranie – mam tu na myśli żebractwo w takim starożytnym rozumieniu - to również kwestia tego, że kiedyś nie było systemu zapewniającego odpowiednią opiekę na przykład chorym i niepełnosprawnym. Natomiast dzisiaj żyjemy raczej w społeczeństwie, w którym jest dużo systemów zabezpieczeń. Trudno mi uwierzyć, że ktoś może umierać z głodu, skoro w samym Krakowie jest kilka punktów wydawania darmowych posiłków – tyle tylko, że trzeba być trzeźwym, aby otrzymać tam jedzenie. Jest też wiele ośrodków, gdzie można skorzystać z noclegu i różnego rodzaju pomocy. Dlatego nie rozumiem żebractwa jako kwestii rozwiązywania swoich problemów – to nie jest alternatywa dla normalnego człowieka.

 

Wspieranie żebrzących na ulicy to chyba też niekoniecznie dobre rozwiązanie?

 

Jestem przekonany, że wspomaganie żebraków na ulicy w XXI wieku jest złem. To nie jest problem stać się żebrakiem, a pomaganie takim ludziom jest czymś niewłaściwym. Żebrak stojący na ulicy zarabia średnio 200 zł dziennie. Wystarczy, że pozbiera kilka dni, a robi się z tego pokaźna sumka. Zresztą, na ulicach żebracy to w dużej mierze profesjonaliści. Bardzo często stoi za nimi mafia. Nie łudźmy się, że to jest teren niespenetrowany, pozbawiony wpływów. Gdyby się nagle okazało, się w którymś miejscu jest więcej żebraków niż zwykle, a jeszcze – że udaje im się nieźle zarobić, to zaraz pojawia się tam mafia. Sam to wiele razy widziałem na własne oczy, tu w Krakowie. To są profesjonaliści i nie ma się co łudzić, że żebracy w XXI wieku to są ludzie biedni.

 

To jak pomagać?

 

Jeśli już chcę komuś pomóc, winieniem być jak lekarz, który najpierw prowadzi badania, stawia diagnozę, a dopiero potem leczy, aby być pewnym tego, że to, w jaki sposób ulokujemy nasze środki będzie dobre, nie zostanie zmarnowane. To jest kwestia odpowiedzialności za własne finanse, ale też za tego kogoś, komu pomagamy.

 

Jest też wiele sprawdzonych organizacji, którym możemy powierzyć nasze pieniądze chcąc komuś pomóc. Właśnie, a propos pomagania. Niebawem po raz kolejny wystartuje WOŚP, która wywołuje w niektórych środowiskach sporo kontrowersji. Katolik może wspierać akcję Owsiaka, właśnie mimo tych kontrowersji?

 

W Ewangelii jest takie zdanie, że „kto nie przeciw nam, ten jest z nami”. Uważam, ze powinnismy się doszukiwać w ludziach raczej dobra, niż zła. W końcu na tym polega Ewangelia – Dobra Nowina, wydobywanie dobra. Jestem wychowany w duchu Ewangelii i szukam tego, co mnie łączy z innymi. WOŚP stawia sobie pozytywne cele i łączy wielu ludzi. Rozumiem, że sam Owsiak jest dla wielu katolików kontrowersyjną postacią. Czy dołączać do takiej akcji? Tu wydaje mi się, że pojawia się kwestia tego, o czym już mówiłem – odpowiedzialności za własne fundusze. Mając pewne ograniczone środki sami musimy zdecydować, na którą  akcję je przeznaczymy. Propozycji jest wiele... . Nie uważam, że należy z góry dzielić ludzi na dobrych i złych tylko po to, by żyć w prostszym świecie. Natomiast każdy widzi jakim przywódcą akcji jest Jerzy Owsiak i może podjąć decyzję, czy chce się dołączyć do jego ekipy. W końcu akcja społeczna to nie tylko pieniądze, ale też ideały, promowana postawa życiowa.

 

Zatem dawać pieniądze na „czerwone serduszko”?

 

Tu znowu wracamy do kwestii tego, że każdy z nas winien znać wagę i znaczenie swoich pieniędzy stąd do każdego należy osobista i samodzielna decyzja, na co zostaną przeznaczone jego pieniądze. Wydaje mi się, że żadnym ogólnym rozstrzygnięciem nie można tego poukładać, a każdy powinien sam podejmować taką decyzję.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska