Paweł Chmielewski, portal Fronda.pl: Instytut na rzecz kultury prawnej „Ordo Iuris” ostrzega, że wraz z ustawą o in vitro dana zostanie homoseksualistom możliwość wytwarzania sztucznych związków pokrewieństwa między nimi a dziećmi.

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr.: In vitro tworzy szereg możliwości, które zaburzają dotychczasowe naturalne relacje. Mam na myśli niejasność związaną z ojcostwem czy macierzyństwem anonimowych dawców, możliwość zaistnienia związków kazirodczych, oraz to, o czym wspomina „Ordo Iuris” – możliwość wytwarzania sztucznych relacji, mogących od strony prawnej budować relacje pokrewieństwa, nie będąc tymi relacjami w sposób faktyczny. To zaburzenie pewnego porządku, nie tylko naturalnego, ale i społecznego. To także ryzyko generowania pewnej patologii związanej z tym zaburzeniem w kolejnych relacjach. Sytuacja jest, mówiąc najdelikatniej, wątpliwa pod względem moralnym, prawnym i psychologicznym.

Dlaczego krok w stronę faktycznego przyznawania homoseksualistom prawa do wychowywania dzieci jest niewłaściwy? Zwolennicy tego rozwiązania twierdzą, że homoseksualiści to znakomici wychowawcy.

Byłoby dobrze, gdyby zwolennicy tego poglądu zapoznali się z raportem prof. Marka Regnerusa, który w sposób jednoznaczny obalił te hipotezy. Warto zauważyć, że sam raport Regnerusa został potraktowany bardzo szczególnie. Regnerus uzyskał grant Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego na swoje badania. Po ich opublikowaniu grant został cofnięty, a Regnerusowi zabrano prawa do publikacji raportu. To, że my, w Polsce, uzyskaliśmy ten raport, opublikowany w kwartalniku „Fides et Ratio”, zawdzięczamy wyłącznie temu, że profesor przekazał raport swoim krewnym czy przyjaciołom, którzy nie byli zobowiązani żadną umową z Amerykańskim Towarzystwem Psychiatrycznym. Zakaz nałożony na Regnerusa to ewidentne naruszenie zasady wolności naukowi. Powiedziałbym, że ostracyzm, z jakim spotkał się profesor, dodatkowo uwiarygadnia jego badania. Całą tę historię przywołuję tylko po to, by pokazać, że moc raportu Regnerusa jest niezwykle silna. Raport ten, gdyby został upubliczniony, powinien stanowić analogiczny zwrot kulturowy jak raport Kinseya, oczywiście jako kontrrewolucja w stosunku do tegoż [raport Kinseya to badania opublikowane na przełomie lat 40. i 50. XX stulecia, próbujące dowieść rozpowszechnionej rozwiązłości Amerykanów. Przyjęto je z wielkim entuzjazmem, ale po latach udowodniono, że były skrajnie zafałszowane – red.]. Wszystko to pokazuje, że hipotezy o pozytywnym wychowywaniu dzieci w związkach homoseksualnych są mitami odbiegającymi od realności.

Zwolennik ideologii LGBT może argumentować, że, mimo wszystko, dzieciom w związkach homoseksualnych będzie lepiej, niż w domach dziecka.

Powiedziałbym w ten sposób: nie ma sensu walczyć z jedną patologią inną patologią. Odrzucenie dzieci przez rodziny naturalne jest niezwykle złą sytuacją. Należy z nią jednak walczyć umacniając samą rodzinę, a nie zastępować jeden model patologiczny innym.

O regularnej adopcji dzieci przez homoseksualistów w Polsce jeszcze się nie mówi, bo nie ma jeszcze ani związków partnerskich, ani „małżeństw” homoseksualnych. Dlaczego ich wprowadzenie jest niepożądane?

Małżeństwo jest związkiem wyłącznie kobiety i mężczyzny. To nie tylko katolicki punkt widzenia. Takie ujęcie małżeństwa zostało usankcjonowane w całej naszej cywilizacji. Mówił o tym Rocco Buttiglione podczas swojego słynnego przesłuchania przed Komisją Europejską, wskazując, że matrimonium ma w naszej kulturze jednoznaczną konotację. Odejście od tego rozumienia byłoby naruszeniem porządku zarówno naturalnego, jak i cywilizacyjnego. To, że ktoś żyje w bliskiej relacji emocjonalnej czy relacji pożądania z drugim człowiekiem, jakąś rzeczą czy ze zwierzęciem, nie oznacza, że ta relacja może być nazywana małżeństwem. Warto też pamiętać o tym, że w całych tych dyskusjach zamiennie stosujemy pojęcie prawa i pojęcie roszczeń. To, o co ubiegają się homoseksualiści, to w gruncie rzeczy katalog roszczeń, a nie katalog praw osobowych.

Postulaty zmiany podejścia do homoseksualistów i ich związków padają także z kręgów kościelnych, zwłaszcza wobec zbliżającego się synodu. Niektórzy biskupi – na przykład bp Johan Bonny z belgijskiej Antwerpii – wzywają wprost do formalnego uznawania takich związków przez Kościół. Jak do tej sprawy powinien podejść synod?

Mam wrażenie, że te głosy biskupów, choć bardzo wyraziste i nagłośnione, są na szczęście głosami mniejszości. Nie zmienia to jednak faktu, że problem w Kościele zaistniał i trzeba do niego bardzo rzetelnie podejść. Sądzę, że za postulatami, o których pan mówi, kryje się takie przekonanie krzywego aggiornamento, to znaczy dostosowania Kościoła do ducha casu. Tymczasem rolą Kościoła jest nie tyle podążanie za duchem czasu, ile wierność duchowi prawdy. A duch prawdy w odniesieniu do małżeństwa jest sformułowany bardzo jednoznacznie przez Stary Testament, potwierdzony przez Chrystusa, nauczanie świętego Pawła i Magisterium Kościoła. Przypomnę, że jeśli idzie o podejście Kościoła do osób homoseksualnych, to sprawa ta była w niedawnym czasie podejmowana przez Kongregację Nauki Wiary oraz Jana Pawła II. Podejście Kościoła zasadza się na bardzo charakterystycznej dla niego postawie szacunku dla osób dotkniętych takimi czy innymi sytuacjami życiowymi. To postawa współczucia, poszanowania, towarzyszenia drugiemu człowiekowi. Nie ma natomiast żadnej zgody na to, aby wprowadzać jakąś instytucjonalną, usankcjonowaną formę ruchów politycznych wewnątrzkościelnych.

Organizacje międzynarodowe i Unia Europejska wywierają i zapewne nadal będą wywierać na Polskę nacisk w sprawie forsowania ideologii LGBT. Czy wobec tego, że prezydentem został wybrany pan Andrzej Duda, możemy niczego się nie obawiać, czy mimo wszystko istnieje jakieś ryzyko dostosowywania polskiej legislacji do zachodnich standardów?

Takie ryzyko oczywiście się pojawia i widzimy to na przestrzeni ostatnich kilkunastu przynajmniej lat obecności Polski w Unii Europejskiej. Myślę jednak, że obecność pana Andrzeja Dudy na urzędzie prezydenckim jest nie tylko nadzieją, ale wręcz gwarancją suwerenności prawa polskiego i suwerenności naszego państwa. W jednym ze swoich wywiadów pan prezydent powiedział, że jest skłonny spotkać się ze środowiskami gejowskimi i wyjść naprzeciw niektórym ich postulatom. Chodzi tu na przykład o informowanie osoby tak zwanego partnera o stanie zdrowia pacjenta. Są takie sytuacje, w których na przykład osoba samotna przebywa w szpitalu i jedynym człowiekiem zainteresowanym jej stanem zdrowia jest, dajmy na to, sąsiad, a więc osoba niespokrewniona. Duda wskazywał, że w tej sytuacji ta osoba powinna mieć dostęp o informacji o zdrowiu pacjenta przebywającego w szpitalu. Dotyczy to także relacji osób żyjących w jednopłciowych związkach. Prezydent natomiast jednoznacznie określił, że nie ma żadnej możliwości rozmowy na temat legalizacji takich związków partnerskich. Myślę, że pokazuje to charakterystyczne stanowisko Kościoła. Tam, gdzie możemy w czymś pomóc, staramy się to zrobić. Nie oznacza to jednak, że przekładamy to na jakąś formę instytucjonalizacji sytuacji odbiegających od normy.

Rozumiem więc, że w ocenie księdza profesora możemy przez najbliższe pięć lat spać spokojnie. O zagrożeniach małżeństwa i rodziny trzeba jednak cały czas pamiętać. Co robić?

Jesteśmy świadomi, że w tej chwili takie instytucje światowe jak WHO czy ONZ, instytucje europejskie jak Unia Europejska czy nawet pewne kręgi episkopalne w Kościele – mam na myśli chociażby biskupów niemieckich, szwajcarskich i austriackich – lobbują na rzecz stanu rzeczy, który jest dla nas nie do przyjęcia. Powinno mobilizować to nas do ukazywania autentycznej Ewangelii małżeństwa i rodzony. Tej Ewangelii, która jest nieprzemijająca, która zachowuje swój rdzeń mimo kontekstu kulturowego. Zachęcam każdego i siebie, by w bardzo jednoznaczny sposób występować przeciwko wszystkim inicjatywom ustawodawczym naruszającym kształt małżeństwa i rodziny. Mam tu na myśli wspieranie działań podejmowanych zwłaszcza przez „CitizenGo!” oraz „Ordo Iuris”. Obok działań o charakterze kryczyno-negatywnym musimy odsłaniać nieprzemijające piękno małżeństwa i rodziny, piękno tego, czym rzeczywiście jest ta instytucja. Musimy ukazywać po prostu blask prawdy o małżeństwie i rodzinie.