"Dlaczego ciągle tak wielu ludzi w naszym kraju karmi się chorym mesjanizmem, myśląc o reewangelizacji świata zachodniego, zamiast skupić się na ratowaniu nas samych?" - pyta na łamach tygodnika "Do Rzeczy" ks. prof. Andrzej Kobyliński, filozof z UKSW. Jak wskazuje w tekście "Po pierwsze demografia", Polska znajduje się na ścieżce do samozagłady. Nasz kraj wyludnia się w dramatycznym tempie.

 

"W XX w. nie zdołały unicestwić Polski dwie wojny światowe, rosyjski komunizm i niemiecki narodowy socjalizm. Przeżyliśmy Auschwitz i Kołymę. Niestety, naszemu krajowi zagraża w najbliższych dziesięcioleciach samozagłada w czasie pokoju. Chodzi o zagładę biologiczną spowodowaną wyludnieniem i zapaścią demograficzną" - pisze kapłan.

Następnie przytacza konkretne dane. W pierwszej połowie roku bieżącego przyszło w Polsce na świat 182 tysiące dzieci. W całym roku urodzi się zatem około 365 tysięcy Polaków. To dużo mniej, niż zgonów - rok temu zmarło 414 tys. osób. Kapłan przypomina, że kryzys zaczął się w naszym kraju wraz z przełomem 1989 roku. Wówczas narodziły się jeszcze 564 tysiące dzieci, ale już dziesięć lat później tylko 383 tysiące. Ten fatalny stan rzeczy rozwijał się, przypomina autor, w czasie panowania w Polsce postkomunizmu, z rozbuchaną władzą oligarchii, działalnością potężnych grup przestępczych demolujących gospodarkę, ze skandalami reprywatyzacyjnymi, rozkradaniem majątku narodowego, korupcją, naruszaniem sprawiedliwości. Niestety, brak licznych urodzeń w tamtym okresie będzie miał swoje konsekwencje w przyszłości, ba, kryzys trwa przecież cały czas. Sytuacja jest dramatyczna. "W najbliższych latach ulegnie ona gwałtownemu pogorszeniu, ponieważ zmniejszająca się liczba kobiet w wieku rozrodczym będzie konsekwencją niżu demograficznego ostatnich dziesięcioleci" - pisze ksiądz.

Kapłan zwraca uwagę, że rząd Prawa i Sprawiedliwości robi wiele, by skalę problemu zmniejszyć. "Gdyby nie mądra polityka prorodzinna Obozu Zjednoczonej Prawicy, obecny krach demograficzny byłby jeszcze większy" - czytamy w "Do Rzeczy".

Ks. Kobyliński cytuje dalej raport ONZ prognozujący liczbę ludności na świecie w roku 2100.

Dokument "przewiduje wielką katastrofę demograficzną, która zagraża w szczególny sposób nie tylko Polsce, ale wszystkim narodom słowiańskim. Co więcej, Europa Środkowo-Wschodnia to jedyny region na świecie, który stoi w obliczu ryzyka prawdziwej zagłady biologicznej" - ostrzega ks. Kobyliński.

Według prognoz ONZ wzrastać będzie niezwykle szybko ludność Afryki. Ludność Azji ma zostać na podobnym jak dziś poziomie. Częściowo ma zwiększyć się populacja Ameryki Północnej, Australii i Oceanii, także Ameryki Łacińsiej. "Jedyny kontynent, w którym pogorszy się o kilkanaście procent sytuacja demograficzna to Europa. Liczba mieszkańców zmniejszy się w sposób drastyczny przede wszystkim w krajach słowiańskich. Natomiast państwa Europy Zachodniej, przyjmując dziesiątki milionów imigrantów z różnych regionów świata, nie będą dotknięte kryzysem demograficznym tak głęboko, jak kraje byłego Bloku Wschodniego" - czytamy w artykule księdza.

Największy spadek ma dotknąć Ukrainę - i Polskę. W tym pierwszym kraju według prognoz ONZ mieszkać będzie w 2100 roku o połowę mniej ludzi, niż obecnie. Polaków nad Wisłą ma być już tylko 21 mln. Uwaga! Będzie tak tylko przy założeniu, że dzietność w naszym kraju nieco wzrośnie.

"Jeśli nie będzie wzrostu liczby urodzeń i jeśli wystąpią negatywne trendy migracyjne, to w 2100 r. w Polsce będzie mieszkać zaledwie kilkanaście milionów mieszkańców. Czy taki wyludniony kraj, zamieszkany głównie przez ludzi starszych, może dalej istnieć w sercu Europy, między Rosją a Niemcami, jako niepodległe państwo?" - pyta kapłan.

Według ks. Kobylińskiego kwestie demograficzne powinny stać się absolutnym centrum debaty publicznej.

"Dlaczego kwestie demograficzne pojawiają się marginalnie w obecnej kampanii przed wyborami parlamentarnymi? W jaki sposób obudzić nasze społeczeństwo ze swego rodzaju letargu bądź hipnozy? Dlaczego ciągle tak wielu ludzi w naszym kraju karmi się chorym mesjanizmem, myśląc o reewangelizacji świata zachodniego, zamiast skupić się na ratowaniu nas samych?" - pyta.

Kapłan nie ma żadnych wątpliwości, że największym problemem będzie "zmiana mentalności ludzi młodych". "Przezwyciężenie zapaści demograficznej wymaga przede wszystkim kształtowania postaw odwołujących się do takich wartości jak ojczyzna, naród, rodzina, patriotyzm czy sprawiedliwość społeczna" - pisze. I pyta: "Kto przejmie rząd dusz nad młodym pokoleniem Polek i Polaków?"

hk/"Do Rzeczy"