Pojednanie z Bogiem

Jednym z pierwszych owoców nawrócenia jest pojednanie z Bogiem, z samym sobą i z drugim człowiekiem. Człowiek nawrócony to najpierw ktoś pojednany z Bogiem. Takie pojednanie to coś więcej niż tylko uznanie przed Bogiem własnej grzeszności i przeproszenie za popełnione zło. Pojednać się z Bogiem, to uznać z całego serca, że Bóg ma we wszystkim rację, że Jego przykazania są słuszne i że są naszą mądrością, chlubą i radością, bo wskazują nam drogę błogosławieństwa i życia, a przez to prowadzą nas do szczęścia doczesnego i wiecznego. Jednym ze skutków grzechu pierworodnego jest to, że czasem każdy z nas myśli, że to nie Bóg, lecz człowiek ma rację, że demokratyczna większość ma rację, że rację ma moda, środki przekazu albo dominujące obyczaje. Ludzie, którzy jeszcze nie pojednali się z Bogiem, są przekonani, że rację ma alkohol, pieniądze czy popęd; że rację mają ich emocje albo ich subiektywne przekonania. Tak myślą i błądzą, a następnie rozczarowują się i cierpią. Tymczasem człowiek pojednany z Bogiem już wie, że tylko Bóg ma rację. Także wtedy, gdy Jego racja jest trudna do przyjęcia, gdy jej nie rozumiemy, albo gdy stawia nam wysokie wymagania. Człowiek pojednany z Bogiem to ktoś, kto zajmuje wobec Niego postawę bezgranicznego zaufania, podobnego do zaufania dziecka wobec rodziców, przez których czuje się ono bezwarunkowo kochane.

Pojednać się z Bogiem to pojednać się z Jego miłością, bo Bóg jest miłością. Nawrócić się to zrozumieć tę Bożą miłość. To uznać, że nie jest łatwo kochać nas, grzesznych ludzi, którzy nie umiemy kochać nawet samych siebie. Nie łatwo jest kochać nas, którzy czasem obarczamy Boga odpowiedzialnością za nasze złe czyny i za ich bolesne konsekwencje. Nie jest łatwo kochać nas, którzy wytwarzamy sobie karykaturalny obraz Boga, czasami strasząc się Nim, a innym razem naiwnie się Nim pocieszając. Pojednać się z Bogiem to zrozumieć, że Stwórca ma rację także wtedy, gdy nie wysłuchuje niektórych naszych próśb i gdy nie kieruje się naszymi wyobrażeniami na temat miłości. Pojedna się y Nim to zrozumieć, że Bóg nie jest ani okrutny, ani naiwny. To odkryć, że każdy z nas jest marnotrawnym synem lub marnotrawną córką i że On nadal nas kocha nieodwołalnie. Bóg nigdy nie wycofa swej miłości. Nawet wtedy, gdy odchodzimy od Niego daleko, On nie przestanie wychodzić nam naprzeciw po to, by nam przebaczyć i by nas przytulić, jak powracającego syna marnotrawnego.

Pojednanie z samym sobą

Każdy z nas potrzebuje pojednania z samym sobą przynajmniej z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że czasem poważnie krzywdzimy samych siebie. Po drugie dlatego, że czasem krzywdzimy innych ludzi, a wyrządzone im przez nas zło obciąża nasze sumienie, niepokoi nas, niszczy nasze więzi. Po trzecie dlatego, że czasem pozwalamy się krzywdzić przez innych ludzi, chociaż z pomocą Boga i Bożych ludzi moglibyśmy się przed krzywdzicielami obronić. Pojednanie z samym sobą polega na czymś innym niż pojednanie z Bogiem, który ma rację i którego zawsze warto słuchać. Pojednanie z samym sobą nie oznacza przyznania sobie racji. Przeciwnie, człowiek nawrócony i pojednany z Bogiem wie, że wielokrotnie krzywdził bliźnich i że czasem był nieprzyjacielem nawet dla samego siebie. Pojednać się ze sobą to uznać bolesną prawdę o własnych grzechach, a jednocześnie przebaczyć sobie błędy z przeszłości po to, by wyciągać z nich wnioski i by do nich więcej nie powracać. Trzeba się chronić przed skrajnymi postawami. Pierwsza skrajność polega na tym, że dany człowiek nie przebacza sobie błędów z przeszłości. Jest wtedy okrutny wobec siebie i odbiera sobie szansę na lepszą przyszłość. Druga skrajność to naiwność, czyli sytuacja, w której dany człowiek przebacza sobie minione błędy, lecz nadal do nich wraca i popełnia te same grzechy. Pojednać się z samym sobą to uczyć się na błędach z przeszłości oraz stawiać sobie mądre wymagania na dziś i jutro. To wymagać od siebie, by odtąd kierować się prawdą, miłością i odpowiedzialnością, a zło w sobie i wokół siebie zwyciężać dobrem. To pamiętać o tym, że Jezus chce, byśmy się nawracali, a nie byśmy się zadręczali czy byśmy siebie naiwnie pocieszali.

Pojednanie z bliźnim

Pojednanie z Bogiem i z samym sobą prowadzi do pojednania z drugim człowiekiem. Ten, kto szczerze uświadomił sobie własną słabość, kto doświadczył miłosiernej miłości Boga i kto samemu sobie przebaczył błędy z przeszłości, potrafi łagodniej popatrzeć na innych ludzi i na ich słabości. Taki człowiek uświadamia sobie, że inni - podobnie jak on – są grzeszni, że czasem sami nie wiedzą, co czynią i że – podobnie jak on – potrzebują Bożego miłosierdzia oraz ludzkiego przebaczenia. Gdy ktoś nie potrafi z serca przebaczyć swemu bratu czy siostrze, to znaczy, że sam jeszcze nie przyjął Bożego miłosierdzia i nie przebaczył samemu sobie. Potrzebuję pojednania z drugim człowiekiem wtedy, gdy to ja go kiedyś skrzywdziłem, albo gdy to on mnie skrzywdził. W pierwszym przypadku nie wolno mi iść i prosić o przebaczenie tego, kto przeze mnie cierpiał i może jeszcze cierpi. Najpierw muszę spełnić warunki, by skrzywdzony przeze mnie człowiek był skłonny mi przebaczyć. W przypowieści o dłużniku Jezus wyjaśnia, że mam iść do bliźniego, który ma coś przeciwko mnie, mam uznać moją winę, szczerze przeprosić i zacząć wynagradzać zło, które wyrządziłem. Dopiero wtedy, gdy skrzywdzony zobaczy moją radykalną zmianę na lepsze, mam prawo prosić go o przebaczenie.

Inaczej wygląda sprawa wtedy, gdy to ja jestem osobą skrzywdzoną. W takiej sytuacji nie wolno mi się mścić, ale też nie powinienem być naiwny. To oznacza, że przebaczam krzywdzicielowi w sercu, ale powiem mu o tym głośno wtedy, gdy się zmieni i gdy przestanie mnie krzywdzić. Pojednanie się z drugim człowiekiem oznacza więc wybaczenie mu krzywd i win, które wyrządził nam w przeszłości. Czy może oznaczać coś więcej, to już zależy od obecnej postawy winowajcy. Jeśli uznał swój błąd i zmienił postępowanie, to pojednanie się z nim oznacza nie tylko przebaczenie mu jego dawnych win, ale także obdarowanie go zaufaniem i wdzięcznością tu i teraz. Jeśli natomiast z jakichś względów – na przykład ze złej woli czy z powodu choroby alkoholowej – drugi człowiek nadal próbuje mnie krzywdzić, to przebaczam mu minione krzywdy, które mi wyrządził, ale tu i teraz się przed nim bronię, podobnie jak Jesus stanowczo bronił się przed żołnierzem, który uderzył Go w twarz. Nie chcę bowiem, by mój bliźni stał się jeszcze większym krzywdzicielem niż dotąd.

Ks. Marek Dziewiecki 

Not. MBW