Według „Rzeczpospolitej” powodem powołania Federacji Mediów Polskich na Wschodzie jest m.in. to, że dla mniejszości polskiej głównym źródłem informacji stają się coraz częściej media rosyjskie. "Po wydarzeniach na Ukrainie propaganda rosyjska jest zagrożeniem dla Polaków mieszkających w krajach między Rosją a Polską. Są tacy, którzy próbują rozgrywać mniejszość polską po myśli Moskwy. W przejęciu Krymu prawie bez wystrzału pomogłaprzecież propaganda. Część Polaków jest na nią podatna. Media polskie muszą temu przeciwdziałać, Federacja będzie się i tym zajmowała" - mówi w rozmowie z „Rz” Zygmunt Klonowski, wydawca „Kuriera Wileńskiego”, jedynej polskiej gazety codziennej na Wschodzie.

Natomiast Michał Dworczyk, prezes pomagającej rodakom ze Wschodu Fundacji Wolność i Demokracja, mowi: "Na Litwie znajomość języka polskiego wśród Polaków i tak jest lepsza niż w innych krajach regionu, bo są tam dziesiątki polskich szkół. Ale i tak, poza stolicą, Wilnem, najpopularniejsza jest prasa rosyjskojęzyczna". Dworczak zaznacza 

Dworczak dodaje również, że „być może to rosyjskie zagrożenie spowodowało, że władze litewskie zdecydowały się wesprzeć część miejscowych polskich mediów”. Według gazety w tym roku po raz pierwszy pieniądze trafiły do „Kuriera Wileńskiego”.

„Rzeczpospolita” przypomina, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przyznaje rocznie około 5,5 mln złotych na media polskie na Wschodzie. Trafiły one do ponad 40 redakcji, przedstawiciele większości z nich zebrali się w piątek w gmachu Senatu RP i powołali do życia Federację Mediów Polskich na Wschodzie. Na przewodniczącą wybrano Dorotę Jaworską, naczelną kwartalnika „Krynica” wychodzącego w Kijowie. Największą polską gazetą na Ukrainie jest „Kurier Galicyjski”, dwutygodnik wydawany we Lwowie i Iwano-Frankiwsku (dawnym Stanisławowie). Ukazuje się w nakładzie 8 tys. egzemplarzy, w znacznym stopniu dzięki pomocy polskiej, bo władze ukraińskie w ogóle nie wspierają wydawnictw mniejszości narodowych. Część czytelników to Ukraińcy.

Mirosław Rowicki przyznaje „Rp”: „Polski na zachodniej Ukrainie nie jest językiem egzotycznym. Wbrew rozpowszechnionym opiniom w życiu codziennym nie spotykamy się z problemami, na ogół Polacy są przyjmowani we Lwowie i okolicach pozytywnie, a w ostatnich miesiącach szczególnie pozytywnie”.

Najbardziej fatalna sytuacja panuje na Białorusi. Tam wszystkie gazety wychodzą nielegalnie z wyjątkiem „Słowa Życia”, dwutygodnika diecezji grodzieńskiej, „bo jak uważa jeden z tamtejszych Polaków, Aleksander Łukaszenko chce żyć dobrze z Kościołem, także katolickim”.

„Powstanie Federacji, organizacji działającej ponad granicami, daje nam nadzieję, że gdyby jakaś przykrość nas spotkała, to koledzy z Ukrainy czy Litwy nas wesprą” — mówi Andrzej Pisalnik, naczelny portalu Znadniemna.pl.

Oby media wspólnie walczyły i zwyciężyły propagandę rosyjską.

mod/Rzeczpospolita