Każdy, kto myślał kiedyś przez chwilę o tym, że budzi się w trumnie zakopanej głęboko w ziemi, wie, jak okropny jest ten strach. W o ileż bardziej przerażającej sytuacji stanęli ci, którzy przeżyli ten koszmar w rzeczywistości.  

Tafefobia to strach przed pochowaniem żywcem. Towarzyszy on ludzkości od tysięcy lat. Dzisiaj ci, którzy cierpią na tę fobię, chcą, aby po ich śmierci do trumny włożyć im telefon komórkowy. Kiedyś taką formą zabezpieczenia było montowanie przy grobie dzwonka połączonego sznurkiem z trumną. Miało to pozwolić zmarłemu na wezwanie pomocy w razie „obudzenia się”.

Okazuje się jednak, że strach przed obudzeniem się w trumnie nie jest tak irracjonalny, jakby się zdawało. Historia zna bowiem bardzo wiele przypadków, kiedy uznani za zmarłych i pochowani, tak naprawdę żyli. Medycyna zna dzisiaj wiele chorób, które mogły prowadzić do błędnego zdiagnozowania śmierci. Nowoczesna medycyna może takie schorzenia diagnozować, kiedyś jednak nie było to możliwe. W okresach, kiedy szalały zarazy, pomory i epidemie zdarzało się, że przez ogromną liczbę chorych i zmarłych, organizowano pogrzeby dla żywych ludzi. Dzisiaj badania archeologiczne pokazują przypadki prób wydostania się z trumny w grobach z tamtych czasów.

U ubiegłym roku w czasie remontu kościoła w Szprotawie otwarto stare krypty, w których przed 200. laty chowano zmarłe, a jak się okazuje, również żywe zakonnice. Ułożenie ciała jednej z sióstr wskazuje, że przed śmiercią próbowała się wydostać z grobu. Była ona najpewniej ofiarą panującej na tych terenach wówczas epidemii.

Podobna historia miała się też przytrafić jednemu z największych Polaków, księdzu Piotrowi Skardze. Kiedy w trakcie procesu beatyfikacyjnego otwarto jego grób, znaleziono ślady wskazujące na to, że próbował wydostać się z krypty.

W stanie śpiączki miał zostać pochowany też w 1852 roku rosyjski pisarz i dramaturg, Mikołaj Gogol. On również miał obudzić się w grobie.

Obudzenia się w zakopanej trumnie uniknął natomiast kompozytor, Niccolo Paganini. Jako dziecko przeszedł ciężką chorobę i uznano go za zmarłego, jednak w czasie pogrzebu zaczął się ruszać.

Zdarzało się też, że nagły powrót do życia odbierał życie komuś innemu. W 1964 roku pewien lekarz przeprowadzał sekcję zwłok zmarłego mężczyzny. Wykonując pierwsze cięcie mężczyzna ten nagle usiadł i złapał przerażonego patologa za gardło. Lekarz umarł na zawał serca, za to mężczyzna przeżył.

Niestety, osoby cierpiące na tafefobie dalej mają powody do lęku. W 2010 roku w okolicach Szczecina uznano za zmarłego Jana Szymańskiego. Jednak udało mu się uniknąć przedwczesnego pochówku, bo w czasie brania miary na trumnę, zakaszlnął.

 

kak/ na podstawie tekstu Małgorzaty Maćkowiak, Onet.pl