Wczoraj po godzinie 19 wybuchł pożar w katedrze Notre-Dame w Paryżu. Cały świat patrzył oniemiały na płonący symbol chrześcijańskiej niegdyś Francji. Istniały poważne obawy, że katedry nie uda się uratować. Na szczęście, jak poinformował około godziny 3 nad ranem rzecznik francuskiej straży pożarnej, żywioł udało się opanować. Ogień trawiący katedrę jest obecnie „pod kontrolą”.

Jednocześnie trwa śledztwo, którego celem jest wyjaśnienie, jak doszło do pożaru. Obecnie śledczy koncentrują się na prawdopodobnym zaprószeniu ognia w trakcie prac na dachu świątyni – informuje „Le Figaro”, powołując się na źródła w prokuraturze.

Przesłuchano już robotników pracujących przy konserwacji katedry. Według obecnych ustaleń najpewniej zaprószenie ognia miało miejsce na rusztowaniach ustawionych na dachu Notre-Dame. Od ognia zajęła się cała, licząca sto metrów więźba dachowa oraz krokwie.

Strażacy będący na miejscu wciąż są w stanie gotowości na wypadek pojawienia się płomieni, a służby wciąż będą dogaszać niewielkie ogniska, a także ochładzać wodą gorące miejsca.

Jak ocenia działająca od 800 lat przy katedrze w Strasburgu Fondation de l'OEuvre Notre-Dame, na odbudowę Notre-Dame potrzebne będą dziesięciolecia.

Rozpoczęły się też już zbiórki na odbudowę tego arcydzieła architektury chrześcijańskiej. Jedną z nich rozpoczęła francuska Fondation du patrimoine.

dam/IAR,PAP