Cała sytuacja z profesorem Bogdanem Chazanem, lekarzem, byłym dyrektorem Szpitala im. św. Rodziny w Warszawie, człowiekiem, który nie chce zabijać dzieci w łonie matki, pokazała jasno, że w Polsce mamy również lekarzy, którzy hańbią przysięgę Hipokratesa i którzy sprzyjają temu, by chore dzieci nie ujrzały światła dziennego.

W tygodniku WPROST, który nieustannie atakuje ludzi chroniących życie poczęte, pojawił się wywiad z prof. Mirosławem Wielgosiem, który ostro krytykuje prof. Chazana, za to, że nie przestrzega prawa i przedkłada prawo stanowione nad własne sumienie. To jawna propaganda myślenia eugenicznego, można nawet powiedzieć nazistowskiego. Prof. Wielgoś zasila tzw. Medyczną Listę Hańby, która tworzy portal Fronda.pl.

Oto kilka cytatów z wywiadu:

O szacunku prof. Wielgosia dla lekarzy powołujących się na klauzule sumienia: „Nie mam nic przeciwko klauzuli sumienia, jeśli nie jest ona narzucana innym ludziom. Jestem natomiast przeciwko narzucaniu innym swoich poglądów. Narażanie pacjentów na traumatyczne doznania pod szyldem własnego sumienia nie jest chyba zgodne z etyką lekarską. Tu bardzo łatwo zahaczyć o hipokryzję. Brzydzę się hipokryzją. Prof. Chazan z pewnością kieruje się swoimi głębokimi przekonaniami i jeśli przez to nie łamałby prawa, to nie miałbym nic przeciwko temu. My, lekarze, nie możemy podporządkowywać prawa własnym poglądom, nawet gdyby one były jak najbardziej szlachetne, czyste i dobre".

Życie i jakość życia: (…) ustawa o planowaniu rodziny mówi, że z przyczyn zależnych od płodu ciążę można przerwać do momentu, kiedy ten płód osiągnie dojrzałość do samodzielnego życia poza łonem matki. Jeśli trzeba postawić granicę, kiedy płód te zdolności osiąga, zaczynają się dywagacje. I te dywagacje głównie dotyczą ciąż od 22. do 24. tygodnia. Po 24. tygodniu ciąży szanse na przeżycie dziecka wzrastają. Jednak trzeba pamiętać, czy zależy nam tylko na przeżyciu, czy też na jakości tego przeżycia. W ciążach poniżej 24. tygodnia ryzyko ciężkich powikłań uniemożliwiających prawidłowy rozwój psychiczny i fizyczny jest bardzo wysokie.”.

O samej aborcji: „Nie tak (wygląda aborcja-red.) jak opisuje to prof. Chazan, który twierdzi, że dziecko rozrywane jest na strzępy. Wszyscy wiemy, że decyzja o aborcji jest bardzo trudna i że zawsze podejmują ją rodzice, a w zasadzie najpierw sama matka, kobieta ciężarna. Naszą rolą jest, by wszystko odbyło się jak najmniej traumatyczne, czyli na zasadzie farmakologicznej indukcji poronienia. I zaznaczam, dziecko roni się samoistnie.  Przeważnie w takich sytuacjach dziecko roni się już bez oznak życia” - cóż to za bełkot!

Prof. Wielgoś jest oburzony tym, że pod szpitalem w którym pracuje, „pojawiają się ludzie z transparentami, na których są zdjęcia rozkawałkowanych dzieci, a także z naszymi nazwiskami i wizerunkami. Przedstawia się nas jako morderców, ludzi którzy są przeciwko życiu. To jest jakaś totalna niesprawiedliwość, bo ja, prof. Dębski ze Szpitala Bielańskiego czy wielu innych kolegów z całej Polski zajmujemy się przede wszystkim tym, żeby życie ratować. Przecież leczymy dzieci wewnątrzmacicznie, operujemy dzieci w łonie matki (...) Szczerze powiem, że w większości szpitali w Polsce przestrzega się prawa (czyli dokonuje aborcji-red.)”. Wypowiedź w której prof. Wielgoś mówi, że „zajmujemy się przede wszystkim tym, żeby życie ratować” stanowi jaskrawy przykład tego, że ci lekarze mają totalnie wypaczone sumienia, nie widząc żadnego zła w zabijaniu dziecka w łonie matki. Hitlerowcy lekarze również ratowali dzieci w łonie matki (na tyle ile mogli, gdyż wtedy nie było tak rozwiniętej technologii jak dziś), ale zabijali te, które były chore, bądź nie miały prawa pojawić się na świecie, np. dzieci z zespołem Downa, bądź szkodziły wizerunkowi III Rzeszy.

Na koniec prof. Wielgoś odsłania prawdziwą twarz: „Widziała pani dziecko pacjentki, której prof. Chazan odmówił przerwania ciąży? Ja widziałem i jest to widok, który cały czas mam przed oczami. Nie zniknie z mojej świadomości. Dziecko przeżyło poród. Umarło po dziesięciu dniach, bo zaczął gnić nieosłonięty czaszką mózg. Problem polega na tym, że ci ludzie którzy tak bardzo chcą chronić każde życie, kiedy to życie już jest, przestają się niem kompletnie interesować (…) Żeby było jasne, nie jestem zwolennikiem aborcji. Mam swój pogląd na ten temat. Ale to jest moje wnętrze, moja sprawa prywatna”. Cóż, prof. Wielgoś kłamie o ruchach prolife, że nie interesują się dzieckiem o które walczą, by żyło (czytaj TUTAJ). I jeszcze ta końcowa deklaracja, że nie jest zwolennikiem aborcji. To kim w takim razie jest prof. Wielgoś? 

Sebastian Moryń