Małgorzata Kidawa-Błońska wciąż nie może pogodzić się ze swoją sromotną porażką w wyborach prezydenckich, z których jej kandydaturę wycofała Platforma Obywatelska. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” wicemarszałek Sejmu wyraża największy żal do lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, który jej zdaniem najbardziej ją atakował.

Małgorzata Kidawa-Błońska, która w najgorszym czasie swojej kampanii prezydenckiej zdobywała w sondażach poparcie rzędu 2 proc., została zamieniona na Rafała Trzaskowskiego. Teraz polityk w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” żali się na postawę Władysława Kosiniaka-Kamysza:

- „Teraz już mogę to powiedzieć, to był jeden z tych polityków, którzy najbardziej atakowali mnie w kampanii. Akurat z jego strony tego się nie spodziewałam. Rozumiem, że uwierzył, że może te wybory wygrać. Ale, żeby wygrać wybory, trzeba robić to, co robi Trzaskowski, trzeba bardzo szeroko rozmawiać i nie można nikogo wykluczać. Trzeba wszystkich zachęcać do udziału w wyborach” – stwierdziła.

Jak przekonuje Małgorzata Kidawa-Błońska, dziś nie żałuje ona swojego startu w wyborach. Podkreśla, że było to dla niej ciekawe doświadczenie, zwłaszcza jeśli chodzi o kontakt z ludźmi. Przyznaje jednak, że Rafał Trzaskowski okazał się odpowiednim kandydatem.

- „Miał bardzo silne poparcie Platformy no i robił dobrą kampanię” – mówiła.

Wicemarszałek przekonywała też w rozmowie, że na początku kampanii „remisowała z Andrzejem Dudą”, a za swój radykalny spadek w sondażach obwinia pandemię koronawirusa.

Kak/wyborcza.pl, tvp.info.pl