Na pytanie, od kiedy "ziobryści" mogli planować obecną akcję, Jarosław Kaczyński  odpowiada: „W mojej ocenie: od kiedy znaleźli się w europarlamencie, czyli od 2009 r. I tu jedna uwaga faktograficzna: nie wygnałem Ziobry na zesłanie do Brukseli. To on, podobnie Kurski, strasznie chcieli się tam znaleźć. Bardzo napierał, by zostać europosłem. Znamienne było ich działanie w trakcie kampanii wyborczej. Wyszukiwali kandydatów skonfliktowanych z szefami okręgów i oferowali im swoje wsparcie. Bardzo często wcześniej zupełnie nie znali tych ludzi, ale odnajdowali ich i wspierali w wejściu do Sejmu, by wytworzyć w partii jak najwięcej ognisk konfliktowych. Sądzę, iż to pomysł Kurskiego, bo Zbigniew Ziobro mimo wszystko ma inną konstrukcję psychiczną”.


Według Kaczyńskiego próby przejęcia władzy w PiS odbywały się już od czasu katastrofy smoleńskiej. „Jacek Kurski – niewątpliwie spiritus movens tych działań – chciał szybkiego zwołania rady politycznej partii, by ta wysunęła Ziobrę jako kandydata na prezydenta. Ten plan został porzucony, bo w sondażach Ziobro wypadał źle” – przypomina prezes PiS. Jarosław Kaczyński zdiagnozował również główny problem z jakim boryka się Prawo i Sprawiedliwość. „To kurtyna kłamstw, która otacza Prawo i Sprawiedliwość. Znakomita większość obywateli nie jest w stanie dotrzeć do prawdziwych informacji o nas – podkreśla. Cały wywiad ukaże się jutro w „Gazecie Polskiej”.

 

Ł.A/GPC