Marta Brzezińska: Z jakiego powodu wstępne rozmowy o podjęciu współpracy przez Prawicę Rzeczypospolitej Z Solidarną Polską spełzły na niczym?


Marek Jurek: Ostatecznie to koledzy osiem dni przed swoim kongresem postanowili wyznaczać nam reprezentantów i napisali, że jeśli nie wejdę do władz ich partii – to i wejście Prawicy do Solidarnej Polski nie ma sensu. To było po długim (od początku marca) milczeniu i nawet przyjęliśmy to z ulgą, bo w trakcie wcześniejszych rozmów zniechęciła nas przede wszystkim ich rezerwa wobec naszego zaangażowania ideowego. Nasi działacze powtarzali, że nie po to idziemy pod prąd od pięciu lat by likwidować partię na rzecz jeszcze jednej czysto wyborczej formacji.


Czy lider SP otwarcie przyznawał, że podnoszone przez Pańską frakcję postulaty konieczności obrony życia poczętego są dla niego niewygodne? Jak to argumentował?


Niewygodne, kłopotliwe – trafiła Pani w sedno. Pierwszy raz nasze rozmowy stanęły w miejscu, gdy przed Bożym Narodzeniem prasa doniosła, że PO przygotowuje ustawę in vitro, a my zaproponowaliśmy kolegom zgłoszenie w Sejmie Rezolucji stwierdzającej, że niszczenie życia dzieci w fazie embrionalnej narusza art. 157a polskiego kodeksu karnego, co zresztą Sejm (w przyjętej sześć lat temu uchwale o finansowaniu eksperymentów genetycznych w Unii Europejskiej) stwierdził ogromną większością głosów (wtedy za tym głosowali m.in. Donald Tusk i Ewa Kopacz). Na działania rządu trzeba reagować, po to jest opozycja. Koledzy dostali dobry projekt Rezolucji (dziś pilotuje go w Sejmie Jan Dziedziczak, o czym pisze szeroko prasa katolicka), a najwyraźniej przestraszyli się tej propozycji i zaczęły się wielokrotnie ponawiane rozmowy co zrobić, żeby nasze zaangażowanie nie narobiło kłopotów ich partii. Wiele razy im mówiłem – nie chcemy się narzucać, jak nie chcecie współpracować to po prostu powiedzcie. Marian Piłka im powtarzał, że w żadnym „machaniu (czyli tzw. grze) skrzydłami” nie będziemy brać udziału, bo potrzebna jest synteza narodowa – a nie polityka niezobowiązujących gestów wyprowadzająca w pole wyborców. W końcu w tym ostatnim liście, który przysłali nam po półmiesięcznym milczeniu dosłownie kilka dni przed swoim kongresem, napisali, że chcą by dokument „Silna Polska dla  cywilizacji życia” był częścią programowego dorobku, do którego będą nawiązywać – ale my już straciliśmy przekonanie, że te spory, obawy, ideowa cenzura, że to wszystko nie będzie powracać, gdy będziemy podejmować konkretne decyzje polityczne. I natychmiast im tak odpowiedzieliśmy. Nie mówiłbym dziś o tym wszystkim, gdyby nie to, że koledzy z Solidarnej Polski (jak poseł Mularczyk) niepotrzebnie dezinformują opinię publiczną. Wybraliśmy samodzielną drogę, odbudowaliśmy podstawowe porozumienie polityczne na prawicy i pracujemy dalej. Nie daliśmy się wepchnąć w izolację, ani zaprząc do „machania skrzydłami”. Przede wszystkim dajemy wybór naszym wyborcom – i nie powinno to boleć nikogo kto chce działać na prawicy.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska