Setki tysięcy obrońców życia, w różnym wieku i z różnych stanów przybyło do stolicy USA, by pokazać, jak wiele osób opowiada się za obroną życia poczętego. Jak co roku marsz odbywa się  w kolejną rocznicę legalizacji w Stanach Zjednoczonych procederu uśmiercania nienarodzonych dzieci nawet do 9. miesiąca ich życia płodowego.

Marsz został rozpoczęty modlitwą i błogosławieństwem ks. abp Josepha Kurtza, metropolity Louisville, który w Konferencji Biskupów Amerykańskich zasiadał m.in. w Komitecie ds. Małżeństwa i Życia Rodzinnego – informuje portal LifeSiteNews.com.

– Marsz jest coraz większy i każdego roku staje się coraz młodszy – powiedział jeden z organizatorów marszu – Patrick Kelly, który podkreślił w swoim powitaniu, jak ważne jest, że coraz więcej młodych ludzi angażuje się w obronę życia poczętego.

– Historia jest po naszej stronie – powiedział Kelly, dodając, że „historia zawsze jest po stronie tych, którzy walczą o godność człowieka i życia ludzkiego”. Powiedział także, że po czterech dekadach amerykański Marsz dla Życia „stał się największym marszem w obronie praw człowieka na świecie”.

W tym roku uczestnicy marszu jeszcze mocniej upominali się o życie poczętych dzieci, u których zdiagnozowano chorobę.

– 1,1 miliona dzieci rocznie, czyli jedna piąta dzieci w Ameryce, jest zabijane przed narodzeniem. Według statystyk po diagnozie prenatalnej, aż 85 proc. dzieci jest zabijanych – podkreśliła główna organizatorka marszu Jeanne Monahan Mancini.

– Prawda jest taka, że ​​każde życie jest darem, niezależnie od sprawności – dodała, zauważając, że każdy z nas w pewnym sensie jest niedoskonały, a mimo to dostał szansę, by przyjść na świat.

Jeanne Monahan Mancini podkreśliła także, jak ważne w promowaniu postaw pro-life są media społecznościowe, i zachęciła jednocześnie do robienia zdjęć Marszu dla Życia i umieszczania ich na swoich profilach. Mancini wyjaśniła uczestnikom, że  Papież Franciszek „polubił” amerykański Marsz dla Życia i napisał na swoim koncie na Twiterze „Każde życie jest darem. #MarchForLife”. W marszu uczestniczyli także amerykańscy politycy, którzy podkreślali, że będą lobbować w Senacie, by życie ludzkie było chronione. Podkreślali, że nie można wymuszać na obywatelach, aby finansowali procedurę aborcji.

Przedstawiciele organizacji pro-life działających na terenie Stanów Zjednoczonych zauważali jednocześnie, że badania prenatalne mają służyć dobru dziecka, a nie mogą oznaczać dla niego wyroku śmierci. „Żadna ilość propagandy pro-choice nie zrekompensuje i nie uchroni kobiety przed ogromnym bólem po dokonaniu przez nią aborcji” – zauważali przedstawicie Rycerzy Kolumba. „Ruch pro-life nie rodzi się z nienawiści do naszych sąsiadów, ale z miłości” – dodali obrońcy życia. Marsz dla Życia zakończył się pytaniem: „Czy wierzysz, że zakończymy propagowanie aborcji w tej generacji?, na które setki tysięcy młodych demonstrantów odpowiedziało  „Tak!”.

Marta Milczarska

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/swiat/125071.html