To jest uderzenie w Hillary Clinton i w prowadzone śledztwo - taki był główny cel wizyty Trumpa. Putin zaś chciał osiągnąć, co się da. Trump od Putina usłyszał to, co chciał, czyli „że się nie wtrącał, skoro tak mówi” - ocenił dzisiejsze spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa z Władimirem Putinem dr Jerzy Targalski.

W rozmowie z portalem niezalezna.pl stwierdził, że nie należy pytać o to, na czym Trumpowi zależało, ale o to, „co takiego chciał załatwić”. Według rozmówcy portalu owo „Cały ten targ to była jedna wielka farsa”.

Jak dodawał:

[Donald Trump – red.] Chciał usłyszeć od Putina, że Rosja nie wtrącała się wybory, które on wygrał. Putin zapewnił go, że GRU nie istnieje i że Rosja się nie wtrącała (ponieważ jest tak samo demokratycznym państwem jak USA), czym obaj się bardzo ucieszyli”.

Uważa, że celem było uzgodnienie, że obaj będą „likwidowali” Hillary Clinton, z kolei kwestię Nord Stream II Donald Trump poświęcił w zamian za deklarację Rosji w kwestii południowo-zachodniej Syrii. Targalski dodał, że ubawił się słysząc z ust Putina słowa, wedle których biznesmeni z USA nie są w Rosji inwigilowani.

Co do konkretów – Targalski uważa, że nic nie osiągnięto.

Ważne jest to, co mówił Trump. Putin chciał do całej sprawy przyłączyć Ukrainę, a temat ukraiński nie był w ogóle poruszany. Zresztą Putin został zmuszony do odpowiedzi, że Ameryka nadal uznaje okupację Krymu za nielegalną”

- przekonuje Targalski i dodaje, że można zaryzykować stwierdzenie, że Trump pojechał do Helsinek załatwić prywatną sprawę, czyli „wkręcenie się GRU do wyborów”.

Dodał też, że Polska nie powinna mieć powodów do obaw właśnie dlatego, że zabrakło konkretów. Za jedyny minus uznał fakt, że USA nie będą zwalczać Nord Stream 2.

dam/niezalezna.pl,Fronda.pl