Bardzo nie podoba mi się styl polemik prowadzonych ostatnio wewnątrz obozu „dobrej zmiany”.

          Rozumiem, że różnicom zdań w sprawie kluczowych dla Polski przemian trzeba dawać wyraz w sugestywny sposób, ale można i należy powstrzymać się przed wypowiadaniem - nawet w emocjach - słów, które nie przystoją poważnym politykom. Czasami lepiej jest użyć w takich momentach wyrafinowanej ironii, subtelnej drwiny, wymyślnego sarkazmu zamiast łopatologicznego wywodu ujętego w niegrzeczne sformułowania.

          Najostrzejsze polemiki da się ubrać w elegancką szatę słowną, zwłaszcza jeżeli dotyczą Prezydenta RP oraz ludzi starszych wiekiem, legitymujących się wielkimi zasługami w walce o niepodległość. W polskiej tradycji prowadzenia dyskusji zawsze unikano obrażania takich osób bez względu na ocenę ich aktualnych poglądów i dobrze byłoby zachować ten dobry obyczaj.

          Nie chcę wymieniać żadnych nazwisk, ani przywoływać szczególnie obraźliwych cytatów, ponieważ mój felieton ma służyć porozumieniu, a nie jątrzeniu. Każdy śledzący nasze życie polityczne czytelnik łatwo domyśli się, o kogo i o jakie wypowiedzi mi chodzi. Mam natomiast nadzieję, że przeczytają go także ci, do których jest on głównie adresowany.

Jerzy Bukowski