„Zmiany w prawie wprowadzono całkowicie bezrefleksyjnie i wbrew zwykłym ludziom” – powiedział Jarosław Kaczyński Samuelowi Pereirze z niezależnej.pl.

„Panowało wtedy coś więcej niż atmosfera amnestyjna, mieliśmy do czynienia z nieprawdopodobnym atakiem głupoty na takiej zasadzie, że skoro za komuny było w prawo, to trzeba teraz pójść w lewo” – ocenił prezes PiS. „Działania wokół tej ustawy były całkowicie bezrefleksyjne, bzdurne – tak to oceniałem wtedy i tak to oceniam dzisiaj” – dodał.

Jak powiedział Jarosław Kaczyński, wraz ze swoim bratem należał do nielicznych ludzi, którzy byli przed 25 laty przygotowani do swojej pracy. „Ja znałem teorię prawa i państwa, brat zajmował się prawem pracy” – stwierdził.

Na pytanie Samuela Pereiry, dlaczego nie udało się wówczas przekonać innych do porzucenia pomysłu o amnestii, prezes PiS odparł: „Panowała wtedy głęboka zapaść myślenia, deficyt intelektualny, który dotyczył nie tylko tej sprawy. Po prostu zdawaliśmy sobie sprawę jak świat wygląda, a część kolegów, nawet ci ze znanymi nazwiskami takimi jak Bronisław Geremek, nie miała o tym zielonego pojęcia. Na temat rynku, demokracji, czy prawa posiadali wiedzę na poziomie telewizyjnym. To była ta różnica kompetencji”.

„Udało nam się jedynie doprowadzić w senacie do wyłączenia z powszechnej amnestii przestępstw przeciwko rodzinie. Nic poza tym nie udało się zmienić, ze względu na powszechny wtedy stan umysłu wśród elit” – dodał.

Jarosław Kaczyński powiedział portalowi niezależna.pl, że do dziś panuje ideologia, która koncentruje się na przestępcy, a nie na ofierze. Zaznaczył, że w 1989 roku była ona niezwykle mocno obecna w Polsce.

Dodał też, że część urzędników państwowych sama była we więzieniach i być może utożsamiała się z przestępcami. Jako przykład podał Władysława Frasyniuka. „Byli za słabi psychicznie i zbyt prymitywni intelektualnie, żeby niezależnie od tego, że czasami w więzieniu interesy są wspólne, umieć się od tamtych zdystansować” – ocenił w rozmowie z Samuelem Pereirą.

pac/niezależna.pl