Janusz Korwin-Mikke najwyraźniej daje upust frustracjom po przegranych przez Konfederację wyborach do Parlamentu Europejskiego. Najpier w rozmowie z telewizją wRealu24.pl powiedział, że jest "oczywiście opcją prorosyjską" oraz wezwał młodzież do wstępowania do wojska i realizacji w przyszłości puczu wojskowego. Teraz stwierdził, że stawia na równi Adolfa Hitlera oraz Jarosława Kaczyńskiego czy Donalda Tuska.

Formacje Korwin-Mikkego i podobnych mu środowisk od lat szermują hasłem "PiS-PO - jedno zło", co jest oczywiście dość żałosną propagandową manipulacją. Teraz Mikke posunął się jeszcze dalej. Określił mianem "czerwonych świń", które "niewiele różni", między innymi... Adolfa Hitlera, Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska.

"Po raz kolejny mówię wyraźnie, że nie ma dla mnie różnicy pomiędzy Hitlerem, Kwaśniewskim, Kaczyńskim a Tuskiem. Te czerwone świnie różnią się metodami, ale cel pozostaje ten sam. Dlatego tacy ludzie jak Pan Kwaśniewski w wolnej Polsce pójdą siedzieć" - napisał na facebooku.

W ten sposób Mikke skomentował słowa byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który powiedział w radiu: "Rozumiem, że młodzi ludzie są antyestablishmentowi, ale to, że tyle głosów dostaje partia rasistowska, antysemicka, jest przerażające. Albo młodzi nie wiedzą, na kogo głosują i robią to dla beki, albo idą w kierunku ksenofobii i nacjonalizmu. Ten wynik jest prawdziwą katastrofą".

Słowa Kwaśniewskiego to jedno - ale dlaczego Korwin-Mikke zrównuje ze sobą Adolfa Hitlera i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego? Cóż, odpowiedź jest prosta: frustracja wiecznie przegranego, pseudo-politycznego hucpiarza.

Mamy dla Korwina radę - wakacje na Krymie lub w Moskwie. Tam, gdzie rządzi "Jego Ekscelencja Pan Putin" będzie Korwinowi chyba łatwiej. No i nie ma w Rosji przecież żadnych "czerwonych świń", nie to, co w tej niepoprawnej Polszy...

bsw