Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jak nazwałby Pan to, co robią w tej chwili politycy opozycji w Sejmie?

Jan Ardanowski, wiceminister Rolnictwa i Rozwoju Wsi w latach 2005-2007, klub parlamentarny PiS: Dzisiejsza opozycja reprezentuje nadal pewne uprzywilejowane grupy. Ludzie ci, do tej pory nie mogą pogodzić się, że Prawo i Sprawiedliwość w roku 2015 wygrało wybory. Jestem przekonany, że próbują dziś oni w sposób niedemokratyczny odsunąć PiS od władzy. Chcą oni wywołać emocje w społeczeństwie, które doprowadziłyby do zamieszek, które byłyby elementem zapalnym do tego, aby siłą obalić rząd. To co się dzieje, wpisuje się w logiczny ciąg działań, które miały doprowadzić do rewolty, do buntu społecznego. Strategię rozpoczęto realizować marszem KODu 13 grudnia, który nie wypalił pomimo tego iż wszystkimi dostępnymi kanałami byli do Warszawy zciągani ludzie z całej Polski. Nowoczesna, PO, PSL, środowiska Ubeckie, celebryci typu Olbryski czy Lis z całą starannością dbali o to, aby na protestach pojawiło się jak najwięcej ludzi, którzy manifestowaliby niezadowolenie z rządu PiS. 

Z jakim efektem?

Z marnym efektem. Marsz okazał się niewypałem, ludzi nie było zbyt wielu na tych marszach. Kolejnym punktem miały być wydarzenia w Sejmie, wykluczenie Szczerby wcale nie było powodem tego, co ma dziś miejsce, ta akcja była zaplanowana. Natomiast przed Sejmem „spontanicznie”, zostali zebrani zwolennicy, którzy mieli dokonywać działań, które by w mediach światowych zostały w zmanipulowany sposób przedstawione. Informacja o tym, że policja brutalnie pogoniła uczestników marszu, że polała się krew poszła w świat. My wiemy, że jest to kłamstwo, zagranica natomiast dostaje konkretny, zafałszowany obraz. 

Czemu miało to służyć?

Miał być to punkt zapalny, który doprowadziłby do wybuchu buntu społecznego, który zakończyłby się siłowym odsunięciem PiS od władzy. Dziś trzeba przeanalizować wszystkie sytuacje, które miały miejsce w ramach infrastruktury krytycznej, min. wyłącznie nadajników telewizji publicznej. Na pewno nie jest tak, że sytuacja w Sejmie doprowadziła do tego konfliktu, to plan, który jest wcielany krok po kroku, tylko po to, aby obalić PiS. 

Czego oni chcą? 

Obserwuję tę śmieszność, żenadę, którą ci posłowie sobą reprezentują i muszę powiedzieć, że oni sami się gubią w tym czego chcą. Walczą oni wewnątrz siebie o to, kto jest bardziej uprawnioną opozycją, tą silniejszą i nie wiedzą jak rozwiązać ten problem. Są w miejscu z którego nie umią wyjść. Dziś ten, który opuści okupowany Sejm, zostanie uznany przez PO i Nowoczesną za zdrajcę w walce z PiSem. Na dodatek zaczynają się bardzo ostre rozgrywki wewnątrz samej PO, młodzi posłowie stają do walki z Schetyną i innymi „starszymi”. Oczekują oni rozwiązań siłowych dlatego, że chcą pokazać się opinii publicznej jako męczennicy. W imię nienawiści do PiSu politycy opozycji robią rzeczy, które ich po prostu kompromitują.

 PSL twierdzi, że wyciąga do Was rękę. Czy faktycznie?

Polityka PSL jest niejasna. Przede wszystkim jest to partia, która opanowała ogromną sferę życia publicznego nie tylko w obszarze administracji rolnej – tysiące ludzi mają w Polsce pracę z ramienia PSLu - ale i w obszarze administracji. Są oni gotowi dogadywać się z każdym kto mógłby zapewnić im ochronny parasol, a to tylko po to, aby chronić ich interesów. Chcę przypomnieć, że odpowiadają oni za ogromne środki, które idą w ramach polityki spójności do obszarów wiejskich. Nie bardzo rozumiem na czym miałoby polegać ich twierdzenie o wyciągniętej ręce do zgody w sytuacji kiedy w Sejmie dochodzi teraz do łamania praw demokratycznych. Lepper blokował kiedyś mównicę, więc to nic nowego. Czymś niespotykanym w naszej historii jest blokowanie fotelu marszałka! Uniemożliwienie wykonywania pracy jednemu z najważniejszych ludzi w państwie jest niebywałym skandalem.

Bardzo dziękuję za rozmowę.