,,Kiedyś, kiedy otwierałem Szkołę Przywództwa Instytutu Wolności (BZWBK  był pierwszym,  który wsparł tę inicjatywę), jednym z pierwszych wykładowców był właśnie obecny premier.  Opowiadał o tym, jak zarządzać organizacją biznesową tak, by było to przedsięwzięcie efektywne,  biznesowo poukładane ale i uczciwe wobec klientów. Był jeszcze wtedy prezem banku i nic nie zapowiadało jego wejścia w politykę. Jeden ze słuchaczy zapytał go pod koniec wykładu, co go motywuje w codziennej pracy menadżera. Morawiecki zafrasował się, był nieprzygotowany na takie pytanie. „Wie pan.. tak myślę ... trudno to przyznawać... takie osobiste pytanie. Ale tym, co codziennie mnie motywuje jest  ... Polska, los Polski” – powiedział. Zapadła cisza'' - pisze na łamach portalu Salon24.pl Igor Janke, autor książki o ,,Solidarności Walczącej''.

,,Potem, kiedy poznałem go lepiej, zrozumiałem, że było to  bardzo prawdziwe wyznanie. Poznałem w swoim życiu tysiące mniej i bardziej ważnych ludzi. Nie przypominam sobie nikogo, kto na każdym spotkaniu, przy każdej rozmowie, także prywatnej, mówi o Polsce, o tym, co trzeba zrobić, by w kraju było lepiej, kogo wesprzeć itp. Nie znam drugiego człowieka, który tak bardzo byłby w Polsce zadurzony i jej oddany. Na jego domu od wielu lat biało-czerwona flaga wisi non-stop, nie tylko w święta narodowe'' - dodaje Janke.

,,Morawiecki nie jest aniołem. Nie jest pozbawiony wad. Jest walczącym samcem, który umie znieść mocne ciosy ale też umie walczyć twardo i bezwzględnie samemu ciosy zadawać. Często jest nieufny wobec ludzi. Gra, by osiągnąć cel, który sam uznaje za słuszny. Kiedy idzie o los jego najbliższych – potrafi walczyć jak lew i być brutalny. Bywa bardzo ostry w sądach i działaniach. Jest zasadniczy tak, że bywa to trudne dla otoczenia'' - stwierdza.

Opowiada też o katolickich zasadach nowego premiera.

,,Pamiętam pewną kolację, na którą przyjechał z daleka. Gospodyni chciała mu zrobić przyjemność i specjalne przygotowała ukraińskie pierogi z wieprzowiną - pielmieni.  Zapomniała, że to piątek i nie wiedziała, że gość jako człowiek głęboko religijny - przestrzega cotygodniowego postu. Choć wszedł do domu gospodarzy późno wieczorem, głodny, prosto z podróży, podczas kolacji obgryzał tylko ciasto z pierogów.  Uczestnicy kolacji przekonywali go, że w związku z podróżą może mieć dyspensę, ale pozostał przy skrawkach ciasta. Gospodyni była bardzo niepocieszona i zakłopotana…'' - czytamy w tekście Jankego.

Autor wskazuje następnie, że Morawiecki nie jest już bankierem - ale politykiem z krwi i kości, sprytnym, twardym i brutalnym, w pełni jednak oddaym jednemu celowi - służbie Polsce.

,,W PiS nie przyjmowano go owacjami. Na dzień dobry miał wielu wrogów [...] Nie jest już tajemnicą, że wewnątrz rządu stoczył wiele walk.  Był przedmiotem ataków jawnych i tajnych. Przetrwał je, w większości przypadków okazał się bardziej sprytny od konkurentów.  Przetrwał i wygrał.  Właśnie został szefem całego rządu.  Myślę, że to dobrze, iż taki jest.  Przywódca musi umieć być sprytny, twardy i brutalny.  [...]  Morawiecki już jest politykiem. Historia prowadzenia banku to przeszłość.  Wszedł do polityki na sto procent z całym swoim zasobem przeszłości, wiedzą i doświadczeniami.  Zaryzykował wszystko. Zostawił na zawsze możliwość zarabiania wielkich pieniędzy. Robi to, o czym marzył  – służy Polsce'' - stwierdza Janke.

mod/salon24.pl