Czy tytułowy bohater filmu "Król Lew", który od ponad tygodnia możemy oglądać na ekranach kin jest faszystowskim przywódcą? Tak twierdzi holenderski profesor nauk o mediach oraz literatury angielskiej, Dan Hassler-Forest. 

Według holenderskiego naukowca, oglądając remake kultowej już animacji wytwórni Walta Disneya z 1994 r., "uczymy się współczuć lwom, które są faszystowskimi przywódcami". Taką tezę Dan Hassler-Forest postawił w artykule na łamach "The Washington Post". Profesor przestrzegał w tekście przed nowym filmem. Według naukowca, "Król Lew" (nawiązujący zresztą do dramatu Williama Szekspira "Hamlet") szerzy białą supremację, a co więcej-" oferuje nam faszystowską ideologię pisaną na dużą skalę”. 

Na antenie Fox News artykuł ostro skrytykował amerykański konserwatywny komentator, Michael Knowles, którego zdaniem tekst holenderskiego profesora jest "najgłupszym, jaki kiedykolwiek czytał". Knowles określił Dana Hasslera-Foresta mianem "kulturowego analfabety". 

"Nie chodzi o faszyzm. Lewica stała się teraz tak niepiśmienna pod względem kulturowym, że jedyną rzeczą, do jakiej może się odwoływać w swojej krytyce, jest działalność Hitlera"-stwierdził rozmówca Fox News. Sam autor artykułu próbuje bronić swojej tezy, dopatrując się w filmie obrazu "społeczeństwa, w którym władza jest zdefiniowana biologicznie i w której słabi nauczyli się czcić potężnych. Jedynym sposobem na przetrwanie roślinożerców w tym świecie jest stanie się sługami i przyjaciółmi potężnych".

yenn/TVP Info, Fronda.pl