Najpierw trzeba zbudować zaufanie z takimi ludźmi, udzielić im realnej pomocy, a potem być ich negocjatorem. Jak się okazuje, to była nieprawdopodobna szansa, do zrobienia całej kampanii do Parlamentu Europejskiego, albo zrobienia kariery w polskiej polityce” - mówił w Sejmie Janusz Palikot do posłów Twojego Ruchu, nawiązując do protestujących rodziców niepełnosprawnych dzieci. Jego wypowiedź odbiła się szerokim echem w mediach, wywołując mocno negatywne komentarze. Z pomocą przyszedł więc Jan Hartman, Przewodniczący Krajowej Rady Politycznej Twojego Ruchu, który prowadził feralne posiedzenie 22 marca.

Etyk podkreśla na wstępie, że posiedzenie zostało w nagłym trybie uzupełnione o dyskusję nad przyjęciem uchwały popierającej protest i żądania rodziców dzieci niepełnosprawnych. „W trakcie dyskusji nad uchwałą Przewodniczący Twojego Ruchu Janusz Palikot wygłosił krytyczną opinię o działaniach kilkorga naszych polityków, wskazując, że kariera polityka polega na tym, że – cytuję – udziela realnej pomocy ludziom, by dzięki temu zbudować kapitał polityczny. Prowadząc posiedzenie i słuchając tej wypowiedzi ani przez chwilę nie odniosłem wrażenia, że jest to wypowiedź cyniczna” - deklaruje Hartman.

Prof. Hartman, próbując bronić kontrowersyjnej wypowiedzi, dodaje ponadto, że cynizmem jest udawanie, że politycy nie powinni myśleć o karierze i wykorzystywaniu po temu okazji. „Jako etyk i jako polityk potwierdzam myśl Janusza Palikota: kariera polityka powinna być budowana na zdobywaniu zaufania i udzielaniu realnej pomocy ludziom” - argumentuje.

Etyk protestuje przeciwko „manipulowaniu nagraniem” z posiedzenia. Dodaje, że brzydzi się „polityką spreparowanych nagrań” i manipulacjami. Jako przeciwieństwo tego wskazuje politykę transparencji, którą ponoć uprawia właśnie Ruch Palikota. Za cynizm Hartman uznaje wyrywanie z kontekstu wypowiedzi Janusza Palikota i jej kłamliwą interpretację po to, by odwrócić uwagę opinii publicznej od istoty rzeczy. "Ludzie, opamiętania! Myśmy sami wystąpili o nagranie! Nie mamy nic do ukrycia!" - apeluje żarliwie prof. Hartman. 

MBW/Natemat.pl